Dzień zwycięstwa

Pies z kulawą nogą nie pamięta, że dziś (albo wczoraj, jak kto woli), jest rocznica zwycięstwa nad faszyzmem. Spadliśmy co prawda z deszczu pod rynnę, ale sądzę, że w stosunku do kościuszkowców, idących „od Lenino do Berlina” jest to niesprawiedliwe. Zakopuje się pamięć ich ofiar, ofiar z krwi i ofiar najwyższych, w imię poprawności poltycznej.

Kościuszkowcy nie byli komunistami. W przytłaczającej większości nie byli. Poszliby z Andersem, albo z każdym innym kto by ich poprowadził, gdyby…, albo wiedzieli, albo zdążyli. Oni szli do Polski, do domu, w większości nie mając pojęcia co to jest komunizm a co kapitalizm. Tęsknota i miłość do ojczyzny sprawiły, że przyszli do Sielec nad Oką.

Kościuszkowcy, to w ostatnich latach plama na honorze polskiego patriotyzmu. Komuniści, zdrajcy, sługusy Sowieckiej Rosji…, tak się dziś określa tych, którzy wyzwalali Warszawę, Kołobrzeg, itd. Prezydent Kaczyński, w ciągu ponad trzech lat urzędowania, może dwa, może cztery razy „bąknął” o kościuszkowcach,najczęściej fetując patriotyzm i poświęcenie żołnierzy Andersa i akowców. Wspomniał, ale bardzo, bardzo na siłę. Jestem przekonany, że jeszcze dwa, trzy lata urzędowania braci bliźniaków, a słowa „Kościuszkowcy Beringa” byłyby zakazane. Dzisiejsze władze z godną podziwu konsekwencją kultywują linię braci Kaczyńskich. „Dzień Zwycięstwa”? Cicho i głucho. Za to siedemnastego września, w rocznicę napaści sowietów na Polskę, będzie feta. Na sto cztery fajerki. Może prezydent nie zrobi, może premier też, bo „poprawne stosunki z Rosją”, ale poza nimi (jednak z nimi) będzie się działo!

Co by nie mówić, nie przyniosła nam „wyzwolenia” Ameryka, albo inna Anglia. Co by nie mówić, „wyzwolenie” bierzemy w cudzysłów, słusznie. Jednak w czasie tej umownej wolności, odbudowaliśmy Warszawę, jakiś tam przemysł, jaki by on nie był. Jakoś tam… rozwijaliśmy się, przy całym obciążeniu sowiecką dominacją.

Najbardziej drażni mnie bohaterstwo dzisiejszych żołnierzy Andersa: Monte Cassino, inne tam rozmaite. Pomijając już fakt, że służyliśmy aliantom za mięso armatnie (tysiące ofiar, dla zdobycia pustego klasztoru), andersowcy mienią się „słusznymi patriotami. Politycy uważają ich za „słusznych patriotów”. Tymczasem prawda jest taka, że gdyby Berling był przez Andersem, wszyscy andersowcy byliby berlingowcami. To, kim się okazali, spowodował czysty przypadek. Z ich punktu widzenia przypadek, z punktu widzenia Rosji, błąd w ocenie sytuacji. Psim swędem stali się „prawdziwymi patriotami”, przynajmniej większośc z nich.

Przypomina mi to prezesa Kaczyńskiego: gdyby był przesłuchiwany przez UB, to by nie pękał. Tylko przez przypadek nie był (raz tam go zaprosili na kilka godzin rozmowy i to wszystko w całej jego karierze). W żołnierzami Andersa jest tak samo. Mieli szczęście, a potem „gnoili” swoich byłych towarzyszy niedoli ze zsyłek, którzy bądź to nie zdążyli do Andersa, bądź to nie wiedzieli.

Zagadka: kto się bardziej przysłużył mnie – rocznik 59. Zdobywcy Monte Cassino, czy zabici w Kołobrzegu?

Mówi się, że w 45. wpadliśmy z deszczu pod rynnę. Ja uważam, że było odwrotnie: wpadliśmy, ale spod rynny w deszcz. Mimo wszystko jednak, dla mnie dominacja sowiecka, to nie to samo co III Rzesza i Generalna Gubernia.

Oddaję więc, niepoprawnie, hołd tym, którzy polegli idąc do domu. Z Lenino do Berlina. Większość z nich nie doszła. To oni zasługują dziś na miano „żołnierzy wyklętych”.   

andy lighter

12 comments on “Dzień zwycięstwa

  1. kika_7 pisze:

    Szli do domow, choc nawet nie wiedzieli, gdzie ten ich dom bedzie. Wielu z nich do swoich rodzinnych domow nie moglo juz wracac, bo tam juz Polski nie bylo. Wszystko to prawda, co napisales. O tym, kto w jakiej armii sie znalazl, najczesciej decydowal przypadek i traktowanie kosciuszkowcow jako zolnierzy drugiej kategorii jest niesprawiedliwe. Moralnie i historycznie. Pozdrawiam.

    • andy lighter pisze:

      Jasne, ze tak Kiko. Poszli do Berlina, ale do Wilna, Lwowa czy Brześcia juz nie wrócili, bo tam juz Polski nie było.
      🙂

  2. Astrid pisze:

    Jak to się mówi – historię piszą zwycięzcy. W Polsce ją piszą wciąż na nowo partyjni politrucy i używają jej w zależności od potrzeb politycznych, a że do tego z upodobaniem lubimy się gnoić, efekt jest naprawdę przygnębiający i odbierający wiarę, że Polak to brzmi dumnie. Nie brzmi, wcale.

    • andy lighter pisze:

      Zgadzam się Astrid. Jak często tylko będziemy pisać „poprawną” historię? Za Kaczyńskiego była inna, wcześniej za Millera też, za Buzka…, a teraz to jakaś nijaka jest.

      • Astrid pisze:

        Uczelnie kształcą kiepskich historyków, nie uczą właściwie warsztatu i metod badawczych. Młodzi historycy nie potrafią weryfikować i analizować danych, a część z nich szybko się robi dyspozycyjna wobec poszczególnych sił politycznych i zaczyna żyć we własnym świecie.

        Historię piszą zwycięzcy. Tylko szkoda, że atramentem zawsze jest krew

        • andy lighter pisze:

          Bo chodzi o stołek, gażę, a nie hstorię. Np. załapie się taki „smarkacz” do IPN i płodzi to, co mu „podsuną”.

  3. zaem pisze:

    To wojsko, w czasie trwania wojny, nie mordowało przynajmniej polaków, tak jak zdarzało się „żołnierzom wyklętym”…

    • andy lighter pisze:

      Wolę o tym milczeć Zaem, żeby mnie nie zlinczowali. Zauważyłeś: tchórzostwo przed wyjściem przed szereg ogarnia równiez internet (zapewniam Cię, ze nie jestem wyjątkiem).

      Pozdrawiam 🙂

      • Astrid pisze:

        Andy, a ja nie chcę milczeć. Dokształć mnie, masz nawet taki obowiązek.
        Ja wszystkiego nie wiem.

        • andy lighter pisze:

          Astrid,
          nie ma czego dokształcać. Wszystko jest napisane, dostępne, jasne, tylko… dziś „niewłaściwe”. Moze kiedyś nadejdzie taki czas, ze będzie normalnie, czyli poznamy rację wszystkich stron.
          Mam w zanadrzu pomysł na artykuł o ubeku, ale zostawiam go może na lipiec, no i w blogu się nie zmieści. Został ubekiem w wieku dziewiętnastu lat (45 rok) po powrocie z robót przymusowych (zaciąg do wojska, a stamtąd na zawodowego – nic nie umiał, więc była to dla niego szansa). Dasz wiarę, że o winie Rosjan w Katyniu dowiedział się pod koniec lat 80? Kompletnie zindoktrynowany przez te wszystkie lata.
          To niekoniecznie jest wina tych ludzi. A wyrzuca się ich na śmietnik jako „komunistów” i traktuje jak wyklętych wasnie.
          O poprawnych wyklętych nie chcę pisać. Mam na ten temat „swoje” zdanie. Zapytaj kogoś starszego, czy nie widział w tivi takiego serialu o Półpanku (zapomniałem tytułu, a Półpanek, to główny bohater – oparte na faktach). Oryginał i postrach okolicy, czyli po nowemu – wyklęty. Bohater pełną gębą

  4. Kanadol pisze:

    Andy,
    Wczoraj przyponialem o tym fakcie na blogu Romcky’a i dodalem taki link, zobaczcie:

    • andy lighter pisze:

      A właśnie. Świetny link (nie wiem dlaczego nie pokazuje okienka you tube w komencie).
      Pamiętam chór Aleksandrowa występujący dla… Jana Pawła II.

      Pozdrawiam 🙂

Możliwość komentowania jest wyłączona.