Wielkie nadzieje i małe szanse

Wielkie nadzieje wiążą Polacy z ewentualnym wydobyciem gazu łupkowego. Jest to niesamowita szansa dla kraju, dla społeczeństwa, dla budżetu, itd. Ale nie bylibyśmy Polakami, gdybyśmy nie przegięli pały. Tak już mamy.

Oto oglądam w tivi jakiegoś małorolnego, który absolutnie się nie zgadza na żadne tam łupkowe gazy, bo te gazy to wodę potrzebują i on nie będzie miał czym podlewać ogrodu

Ludzie!!! Co to jest?

Żeby nie było, … jestem proekologicznym człowiekiem, ale jak zwykle, uważam, że najważniejszy jest zdrowy rozsądek. Widzieliśmy wszyscy kilka lat temu kuluary działań organizacji ekologicznych. Gdzie ekologia zależy od kasy sponsorów na organizację: „Dasz tyle i tyle, pieczątka ekologów będzie”. Najwidoczniej za Rospudę nie stać było… sponsorów. Mam pod domem park z ogromną ilością wiewiórek. Kochają nasi mieszkańcy te wiewiórki (z wzajemnością) i jak wieją silniejsze wiatry, wszyscy martwią się „jak to przetrwają nasze wiewiórki”. Bo rzeczywiście, bywa, że drzewa, niektóre dość stare, łamią się jak zapałki. Ale o dziwo, wiewiórki, które straciły dziuplę, lub gniazdo na połamanym właśnie drzewie… przeprowadzają się na drzewo sąsiednie. I żyją, i biegają po parku, ku uciesze swojej – dla orzechów i mieszkańców. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że wycięcie kilkuset drzew „ze stanowiskami lęgowymi ptaszków”, nie spowodowałoby ich wyginięcia, a jedynie przeprowadzkę na sąsiednie, niewycięte drzewa.

Po co w ogóle o tym piszę? Otóż z dwóch powodów. Po pierwsze, jak zawsze…, protestujący! Nie ma tak w Rzeczypospolitej, żeby zrobić coś dla dobra wspólnego. Bo dobro moje ma w dupie dobro wspólne. I jakieś dwuhektarowe rolniki będą piać o swojej wolności, własności i prawach, bo wody nie będzie do ogródka. Jakies dwa lata temu widziałem demonstrację jakich tam mieszkańców wioski, sprzeciwiających się postawieniu przekaźnika telefonii komórkowej. Jakiś dziadek krzyczał, w stanie przedzawałowym zdecydowanie: „Gdzie jest nasza wolność!”. Ale ten sam palant, po demonstracji zapewne zadzwonił do żony na komórkę z wiadomością: „Ale im pokazałem! I nawet w telewizji mnie pokazywali!. Tylko, tego dupka nie obchodzi, skąd on ma sygnał i zasięg w komórce, bo jest na to za głupi. Ja mam przekaźnik telefonii komórkowej kilkanaście metrów od domu, przy stacji transformatorowe i pies z kulawą nogą nawet by o tym nie wiedział. Dowiedziałem się o tym zupełnie przypadkiem, kiedy na spacerze z psem zapytałem faceta na słupie, co robi. I tak się zastanawiam, czy przypadkiem takie „postawienie społeczeństwa przed faktem dokonanym, nie jest najlepszym rozwiązaniem. Emeryt antykomórkowy bał się w telewizji promieniowania i śmierci jak w Hiroszimie, ja pod nosem z „promieniowaniem” żyję i mam się nienajgorzej.

Jestem pewien, że większym problemem dla nas będzie nie tyle odkrycie gazu łupkowego, albo zbudowanie obwodnicy, o elektrowni atomowej strach wspomną, ile uporanie się z naszą „chłopską”, albo „demokratyczną – wolność demonstracji” głupotą.

I jest jeszcze jeden powód, który tez doprowadza mnie do.., wku**enia. Unia Europejska. Oto Niemcy, UK, Francja itd., które przez pi,ęćdziesiąt parę lat betonowały swoje kraje, gdzie zobaczywszy drzewo w mieście trzeba przyjąć możliwość, ze może być sztuczne, bo prawdziwe dziko wycinali budując autostrady, albo zagłębie Ruhry, pouczają nas i żądają: „Zostawcie przyrodę!”. A gdzie wyście skurwysyny byli, jak ginęły wasze wilki, niedźwiedzie, bociany i drzewa? A piętnastometrowy kanał portowy w Świnoujściu to też nasz problem, bo przecież nie ich. Oni robią (tylko) interesy i w Niemczech, ekologicznie (i gospodarczo) Nordstream jest O.K. Że do nas statki nie przypłyną…, nie ich problem.

39 comments on “Wielkie nadzieje i małe szanse

  1. PIotr Opolski pisze:

    Oto moj komentarz:

  2. andy lighter pisze:

    Wszystko jasne Piotrze. I zgoda. Tylko… wybetonuję sobie podwórko, żeby przyczepy z ciągnikami nie miały problemów wjechać. Ale kiedy Ty będziesz chciał wybetonowac swoje, przyniosę Ci kwity, że to błąd, że nie wolno tak robić i że powinieś mieć podwórko gliniaste (zawsze do mnie mofgą przyjechAĆ Twoje przyczepy i za drobne odpłatne mogę Ci udostępnić „swoje, wybetonowane podwórko”. Oczywiście za dodatkową opłatą, „przetransportuję” zawartość przyczepy do Ciebie. T jednak kosztuje, o twoje gliniaste podwórko wymaga odpowiedniego obuwia ochtonnego, kładek, składowania itp.

    Pozdrawiam Piotrze 🙂
    (jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze).

  3. kika_7 pisze:

    Andy, jak zwykle, powiedziales wszystko. Masz racje, ze w pewnych wypadkach nalezy stawiac ludzi przed faktem dokonanym i nie wdawac sie w bezsensowne dyskusje. Ludzie sa po prostu za glupi. Dodac do tego upor, „nie, bo nie”, zawisc, pogiete pojecie wolnosci osobistej czy praw obywatelskich, czy jeszcze pare innych powszechnych w narodzie „zalet” i nic nigdy tu nie zrobi, kazdy pomysl sie udupi. Zawsze ktos cos bedzie mial na poprzek. A co do zachodnich ekologow, mam identyczne zdanie. Pozdrawiam.

    • andy lighter pisze:

      Dzięki Kiko za wspoarcie.
      A co do zachodnich ekologów – jeszcze słówko: fajnie im się protestuje za… naszą przyrodą. U nich już nie ma za czym protestowac, za to jadą do nas pięknymi autostradami, łączą się z naszymi ekologami komórkami, piszą protesty w internecie (dzięki sąsiednim przekaźnikom)… Czyli… czysta hipokryzja – „zostańcie w XIX wieku – będziemy zwiedzać starodawne skanseny i płacić wam 2 złote za bilety wstępu, do… zacofania.

  4. Zbyniek pisze:

    A ja wiem jedno trzeba oddać wydobycie gazu łupkowego Tatusiowi z Torunia i wszystko będzie OK

    • Piotr Opolski pisze:

      ……wypluj to, do cholery !!!!!

      • andy lighter pisze:

        Zbyńku,
        a masz parę groszy na „wsparcie poszukiwań”, bo przecież trzeba… ojciec dyrektor jest bez grosza, tylko pomysł ma… znakomity 🙂

        • Zbyniek pisze:

          Andy ja pieniędzy nie mam bo jestem skromnym emerytem ale prawdziwi emeryci ci w moherowych beretach na pewno go wesprą

          • andy lighter pisze:

            Wesprą Zbyńku. Nie ma zmiłuj się. Jak nie, to tatuś jakąś klątwę pośle („czarownica jedna”, albo coś w tym stylu), więc wesprą.

  5. Smok Wawelski pisze:

    Andy,

    Niemcy, czy inni nie pouczaja w.g. mnie nikogo. Nigdzie nie widzialem, ani nie czytalem zadnych pouczen. Oni zaluja, ze zabetonowali i powycinali tak duzo i treraz raczej radza innym, aby nie powtarzali ich bledow. A poniewaz maja duzy wplyw na tworzenie prawa unijnego, wiec wykorzystuja to. Polacy powinni sie raczej z tego cieszyc, bo w Borneo, czy Amazonii prawo unijne nie dziala, a ich lasy tropikalne, wycinane na potege nie odrodza sie tak latwo i szybko, a moze w ogole.

    • andy lighter pisze:

      Pewnie, ze tak Smoku. Tylko żeby jeszcze nasze drogi były takie tanie jak ichnie, bo budowali gdzie i jak leci. Gdyby jeszcze energia była taka tania jak ichnia, bo oni żałują, ze maja taką tanią… atomową, itd.
      Cieszmy się więc Smoku i… ponośmy koszty, bo oni nie ponoszą i dziś żałują tego bardzo.
      Nie czujesz Smoku ponurej hipokryzji?
      A jeśli nie pouczają, to kto, wsparł naszych ekologów w zablokowaniu „Rospudy”?

      • Astrid pisze:

        Andku, a kto wsparł, bo zupełnie nie pamiętam? Jakoś słabo kojarzę Rospudę, ciekawe co robiłam w tym czasie.

        • andy lighter pisze:

          Astrid,
          idzie mi o wsparcie medialne, wsparli niewąsko była groźba (już nie pamiętam, czy sprawa się nie oparła o Trybunał) Strassburga, a „Zieloni” w Niemczech siłą są liczącą się.

      • Smok Wawelski pisze:

        Ichnie drogi wcale nie sa takie tanie. Budowa i exploatacja kosztuje kupe forsy. Tyle ze oplacane sa z podatkow, czyli placa za nie wszyscy, takze ci ktorzy jezdza pociagami i nie maja samochodow.

        Energia wcale nie jest tania. Przede wszyskim ta atomowa. Za nia placa tez podatnicy, bo skladowanie odpadow jest bardzo kosztowne, a te koszty ponosi podatnik, czyli kazdy, nawet ten, ko prawie pradu nie uzywa, a nie koncerny.

        To jest takie bardzo krotkowzroczne myslenie, wyciac, bo taniej. W sprawie Rospudy nie bede sie wypowiadal, bo nie wiem. Ale w Niemczech popelniono wiele bledow, za ktore teraz trzeba placic. Polska powinna korzystac z doswiadczen bardziej rozwinietych krajow.

        Unia ustala regulacje prawne nie po to, aby kogos gnebic, a po to, aby bylo lepiej. Twoje narzekanie przypomina mi nieco faceta, ktory sie burzy, ze musi zapinac pasy w samochodzie, bo to durny przepis. Moze i durny, ale uratowal juz wielu ludzi i o to chodzi.

        Nie widze tu zadnej hipokryzji. Jesli Polska chce byc rownoprawnym czlonkiem UE, to musza dotyczyc jej te same reguly, jak inne kraje. To wszystko. Indonezja niestety moze wycinac swoj las tropikalny, bo wolnoc Tomku w swoim domku. Tylko, czy to jest dobre dla Indonezji? Dla nas na pewno nie.

        A z drugiej strony, to co z tego, ze nie placisz za uzywanie autostrad, czy placisz niewiele (czy to niewiele 0,20 € za kWh ?), jak masz wysokie podatki?

        • andy lighter pisze:

          Smoku, Smoku, Smoku, Smoku…
          jasne, że i energia nie jest taka tania i za drogi tez płacą wszyscy „Niemcy”. Ale…, zgadzając się z Tobą w całej rozciągości – przecież podkreślam, ze jestem proekologiem i wrogiem gospodarki rabunkowej, ich na to stać. Własnie dlatego, ze kiedyś taką rabunkową gospodarkę prowadzili. Nie idzie mi o to, że: „skoro wyście prowadzili rabunkową, czyt.: niszczącą środowisko, gospodarkę, to teraz nam pozwólcie nzsze środowisko wyniszczyć”. Nie, nie o to mi chodzi, ale o to, że… dobrze, ochreonimy swoją przyrodę, dla dobra nas wszystkich, ale partycypujcie w tej ochronie. Wspomóżcie nas tak, żeby nam puszczenie obwodncy przez Rospudę do głowy nie przyszło. Wspomóżcie nas tak, zeby pociągnięcie obwodnicy o póltora kilometra dłuższej nie oznaczało rozpieprzenia narodowego budżetu. Jestem jak najbadziej za. Ale jeśli chcesz, żebym na swojej działce warzywnej nie używał prądu, pomóż mi „kupić pompę”, bo mnie zwyczajnie nie stać.
          Łapiesz Smoku? Nie chodzi o „wyście rozwalili – „TKM”, że powtórezę za klasykiem Kurskim. Chodzi o… brakuje mi słówka… proporcje, analogie…, zaszłości…, …

          • Smok Wawelski pisze:

            Andy,

            Unia wspomaga wlasnie rozne inwestycje, n.p. oczyszczalnie sciekow. Gdyby tych pieniedzy nie bylo, nie byloby w Polsce bardzo wielu rzeczy. Teraz wszyscy jakos o tym zapominaja i najlatwiej to tylko nakrzyczec, jaka ta uninia niedobra. To obecnie w Polsce bardzo modne.

            Wolasz wspomozcie, to sobie poczytaj:

            http://ec.europa.eu/regional_policy/country/prordn/details_new.cfm?LAN=16&gv_PAY=PL&gv_reg=ALL&gv_PGM=1212&gv_defL=9

            Za malo? Niektorym pewnie i 1000 miliardow, to za malo. Ja bym radzil dziekowac i cieszyc sie z tego, bo n.p. Ukraina o takich pieniadzach i mozliwosciach moze tylko pomarzyc.

            A to jest tylko jeden z programow, jest ich wiecej.

            Na gospodarke rabunkowa nikogo nie stac, bo taka jest na dluzsza mete zawsze droga. Ich wcale nie dlatego na to stac, co maja, ze prowadzili gospodarke rabunkowa, tylko dlatego, ze w odpowiednim czasie udalo im sie wypracowac technologie, ktorych inni nie mieli i wyspecjalizowac sie w kilu dziedzinach. Gospodarka rabunkowa i przemysl ciezki doprowadzily tylko do zbrojen i wojen.

            • andy lighter pisze:

              Jasne, ze trzeba dziękować i się cieszyć. Jestem za. Ale gdyby jeszcze do tego Smoku dodać szczyptę zdrowego rozsądku (np. w temacie emisji CO2 – to tylko przykład), byłoby naprawdę „uczciwiej”. Jasne, ze dostajemy kasę na zmniejszenie emisji. Ale… musimy drugie tyle własnej kasy dołożyć. Ich nic to nie kosztuje, bo mają bezemisyjną energię. Kiedyś zbudowali sobie, kiedy jeszcze ekologia była… dziwactwem.
              Dziś mówią: „My nie emitujemy, wy też nie emitujcie. Zbudujcie sobie energię bez CO2, bo nam to szkodzi. A co nas to obchodzi, że myśmy sobie budowali nie pytając nikogo o zdanie, a wy nie moglście? A co nas to obchodzi, ze myśmy mieli plan Marshala, a wy nie? A co nas to obchodzi, ze oddaliśmy was Stalinowi, dla świętego spokoju i teraz macie w plecy przez to? Itd., itd., itp. Smoku”

              Szczypta zdrowego rozsądku i zwykłej ludzkiej… uczciwości – obiektywizmu. I będzie lepiej.

              Pozdrawiam Smoku 🙂

              • Smok Wawelski pisze:

                Andy, w Unii sa reguly dla wszystkich takie same. Programy pomocowe obejmuja wszystkie regiony niedorozwiniete, nie tylko w Polsce. Jesli ktos chce miec jakies ulgi, musial je sobie wynegocjowac przed wejsciem. Jesli Twoim zdaniem jest cos nie tak, z CO2, czy czyms innym, to miej pretensje do polskich negocjatorow. Teraz nie ma co narzekac.

                Wydaje mi sie, ze widzisz to jakos dziwnie bilateralnie. Z jedne strony bogata Unia, z drugiej biedna pokrzywdzona Polska. To troche nie tak. Unia, to zbior 27 panstw, ktore sie umowily na dosc scisla wspolprace w wielu dziedzinach, a Polska sie do tego zbioru w ktoryms momencie podlaczyla. To wszystko. Nikt nikomu laski nie robi i nikt nikogo tam na sile nie trzyma. Jak jakiemus krajowi nie pasuje (n.p. Norwegii) to sie nie podlacza. Jak jakis kraj nie spelnia kryteriow, to tez sie nie podlacza, bo go nie chca.

                Powtarzam zatem jeszcze raz, jesli masz wrazenie, ze warunki sa niekorzystne, to miej pretensje do negocjatorow, a nie do Unii. Kazdy kraj negocjowal oddzielnie, kazdy rozdzial oddzielnie i przez wiele miesiecy punkt po punkcie.

                • andy lighter pisze:

                  Smoku,
                  generalnie rzecz biorąc masz rację a Twoje wywody są jak najbardziej logiczne. Ale…
                  Nie traktuję spraw bilateralnie w sensie Unia-Polska, chyba że za bilateralne podejście uznasz Unia Stara-Nowi członkowie. Wtedy zgoda.
                  A z negocjatorami to racja i nie zamierzam nie mieć do nich pretensji. Welu spraw nie „naciskali” dostatecznie mocno przy negocjacjach. Jednak sprawy o których piszę, ująłbym tak: oto stół nakryty. I pewne państwa zasiadły za nim i posilały się do syta. Jednak do stołu perzyszli inni biesiadnicy, ale starzy, z niewielkiej ilości tego co pozostało, chcieli „sprawiedliwego podziału”. Czyli najadł się w piętnastkę, ale w dwudziestkę siódemkę chce dalej jeść po równo. Nie uważasz Smoku, że oczywistym jest niejednakowe najedzenie się wszystkich przy tym stole?
                  Oczywiście nie ma powodów, zeby np. Niemcy odeszli od stołu i pozwolili skończyć biesiadę nowym. Jednak jako bardziej syci, powinni nieco zwolnić wyścig o wyjadanie tego, co zostało. Tym bardziej, ze nowi biesiadnicy spóźnili się na ucztę nie z własnej winy.

                  Pozdro 🙂

                • Smok Wawelski pisze:

                  To porownanie z biesiada wydaje mi sie troche nietrafne. To raczej nie biesiada, a wspolna praca, tylko jedni mieli szanse sie w czasie tej pracy rozwijac i wypracowywac coraz wiecej, a inni nie. I to nie tylko nowe kraje, ale i Portugalia, czy Grecja. Bo do Unii, jak wiesz, rozne kraje przystepowaly stopniowo. Unia to nie dojna krowa, tylko wspolnota 27 krajow ktore wypracowuja rocznie miliardy euro, ktore potem czesciowo, w celu wyrownania roznic poziomow, redystrybuuja do najbiedniejszych regionow. Ale niewykluczone, ze w przyszlosci bogatsze kraje nie beda chcialy tyle placic, jesli sie tam sytuacja zacznie pogarszac (niemieckie drogi sa z roku na rok w coraz gorszym stanie), albo kryzys grecki rozwinie sie do olbrzymich rozmiarow.

                  Pzdr.

    • maxi pisze:

      Zielonych terenów możemy Niemcom tylko pozazdrościć. Infrastruktury też. A tego jak budować i jednocześnie dbać o środowisko, to możemy się od nich uczyć.

      • andy lighter pisze:

        A pewnie Maxi. W Bawarii (boże, nigdy w życiu nie widziałem piękniejszych widoków – w tym roku też jadę), w dolinie Renu ( np. Lorelai) – najbardziej zatrutej rzeki Europy, ale wyjedź Maxi do zagłębia Ruhry: ocean betonu i… jasne – tu i tam jakieś drzewo (nawet palmy sprowadzają, np. na skwerku, albo w centrali banku na dziedzińcu, który to dziedziniec w zimie ogrzewają, zeby palma nie odczuła klimatu – klienci chodzą za szkłem i czują się jak w Emiratach).
        Podkreślam jeszcze raz: jestem proekologicznym facetem, ale uważam, sam chciałbym obronić „dzikość ściany wschodniej”, że powinno być coś, za coś. Czyli: chcecie zrobić z Polski skanssen? O.K. Ale wy też (a nie tylko my) ponośmy koszty. I tylko tyle Maxi.

        • Astrid pisze:

          A ja się wybieram w tym roku do Monachium. Jaki ciasny się zrobił ten nasz światek, gdzie człowiek nie pojedzie wszędzie wdepnie na swojego. 😛

          • andy lighter pisze:

            Eee tam Astrid, zaraz wdepnie na swojego.
            Ja się chowam na ogól w jakiej piwiarni i nie rzucam się oczy 😉
            (acha, i się nie odzywam, bo z niemieckim u mnie…, szkoda gadać)

        • maxi pisze:

          Andy, ależ ja miałam właśnie na myśli Zagłębie Ruhry, w porównaniu z naszym Górnym Śląskiem. Zaraz obok zabetonowanych miast są oazy zieleni, przepiękne miasteczka gdzie żyją ci, którzy kiedyś pracowali w miastach, albo dojeżdżają.

          • andy lighter pisze:

            Na infrastrukturę (anakomitą) się zgadzam Maxi. Na „oazy zieleni” niekoniecznie. Widocznie widzieliśmy dwa różne światy.
            Maxi, nie chodzi o kłótnie o szczegóły, czy tych drzew jest osiem, czy przypadkiem stoczterdzieści. Idzie mi o to, że są to „łyse” tereny, kiedyś powycinane, co nie oznacza, ze nie ma tam lasu. Ale las jest tam… nieczęstym widokiem.
            Co do Górnego Śląska…, zgoda. Chociaz GŚ, w porównaniu z zagłębiem Ruhry jest (na szczęście) mniejszy, a więc i „łysość” okoliczna mniej dotkliwa. Tym bardziej, ze w sąsiedztwie lasy opolskie, góry żywiecczyzny i beskidu śląskiego, a więc łysina (to prawda), ale dookoła „obrośnięta”.

            • maxi pisze:

              Andy, ani przez chwilę nie miałam zamiaru się z Tobą kłócić, tym bardziej, że zgadzam się z Twoimi opiniami w 90%. 100% zgodność byłaby podejrzana 😉

              Chyba rzeczywiście widzieliśmy dwa zupełnie inne światy. To jest tylko moja subiektywna opinia, nie jestem ekspertem.

              Podczas swoich wędrówek zajrzyj też do Hanoweru (Dolna Saksonia), może zmienisz zdanie 😉

  6. lothian pisze:

    Andy, zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości. Muszę jednak uzupełnić Twoje przemyślenia, bo uważam, że napisałeś niepełną prawdę. Ale doskonale to rozumiem, w końcu temat „ekologia” jest tak pojemny, że trudno uchwycić wszystkie jego aspekty.

    Na każde wycięte drzewo w innym miejscu są posadzone dwa nowe. Zwróć uwagę na pewien „drobiazg” – w 1989 roku stopień zalesienia naszego kraju sięgał około 20%, natomiast dziś dochodzi do 30%, a to oznacza, że w ciągu 22 lat zwiększono o płowę zastaną rzeczywistość. Ma to swoją wymowę.

    Mieszkam w Edynburgu, mieście stołecznym Szkocji, która jest – jeszcze puki co – integralną częścią UK. Jedynie 5% terytorium Zjednoczonegp Królestwa zajmują tereny leśne, z czego zdecygowana większość drzew rośnie w szkockich górach. Jeśli zatem szkoccy secesjoniści z SNP (partia nacjonalistyczna) mający większość w szkockim patlamencie po ostatnich wyborach na początku maja, spełnią swoje zamierzenia i ogłoszą niepodległość kraju, Anglia będzie jedynym krajem w UE przypominającym Wyspę Wielkanocną. Angielskie lasy zajmują areał grubo poniżej 1% i nawet legendarna nothinghamska puszcza, Zielony Dom Robin Hooda, przypomina dziś nędzny polski zagajnik na uprzemysłowionych terenach Śląska.

    To nie my – tu uw stronę maxi – powinniśmy uczyć się od Niemców w kwestji ekologgii i terenów zielonych. Wręcz przeciwnie, to marzeniem sciętej głowy Zielonych z Zachodniej Europy jest osiągnęcie choćby połowy polskiego stanu zalesienia. Dziwnym trafem, chlubą jest na Zachodzie las, usytuowany głównie w górach (niemieckie Alpy, czy wspomniena wcześniej Szkocja). Natomiast czymś „naturalnym” jest to, że na zachód od Odry i Nysy tereny nizinne są leśną pustynią.

    Na koniec wracam jeszcze do Szkocji Podróżując często po tym pięnym skądinąd kraju, zauważyłem, że lasy są ogrodzone wysokimi płotami. Może to jest jedyna ochrona tak deficytowego dobra w tym kraju przed miłośnikami terenów zielonych?

    Pozdrawiam

    lothian

    • andy lighter pisze:

      Napisałem Lothianie niepełną prawdę z dwóchpowodów: po pierwsze, tak jak piszesz – temat zbyt pojemny, a po drugie, nie chcę… „kopać leżącego”, przy czym za leżącego uważam argumenty zachodnich (i nie tylko zachodnich) ekologów.

      Hej Lothianie 🙂
      (a przy okazji, rzecz jasna podzielam Twoje opinie i cieszy mnie, że nie jestem jakimś „dziwolągiem”, który się czepia, bo mu odbiło).

    • Smok Wawelski pisze:

      Lothian,

      Alez wlasnie o to chodzi, zeby byc madrym przed szkoda, a nie po szkodzie. W Polsce narobiono juz dosyc szkod. Nie mozna dopuscic do tego, aby resztki jako tako funkcjonujacej przyrody byly nieodwracalnie zniszczone, jak w Anglii. Tam juz wielu to zrozumialo, w Polsce jeszcze nie. I dlatego n.p. Niemcy wycofuja sie z energii atomowej i przchodza na wiatr i slonce. A w Polsce buduje sie nowa elektrownie…

  7. andy lighter pisze:

    Astrid:
    „Zamek czarownic” na przykład. Prawdziwy – bylem
    Tekst alternatywny

    • Astrid pisze:

      Andy, śliczne! 🙂

      • andy lighter pisze:

        Astrid,
        Nieśliczne czarownice nie istnieją, to same piękności. I co, miłyby mieć brzydki zamek?
        A tak poważnie, ten zamek dokładnie tak się nazywa, a wokół, nie mówiąc już o terenach jeszcze bardziej na południu Bawarii, są pełne takich perełek. I widoków zapierających dech w piersiach. Tylko pozazdrościć,chociaż wracając do meritum mojego wpisu: taka jest Bawaria, a pólnocne Niemcy (wyjąłwszy dolinę (fragmentami) Renu? Industrial!

        • Astrid pisze:

          Moim zdaniem Bawaria to najpiękniejszy land i ludzie są na poziomie.

  8. lothian pisze:

    Andy, a co powiesz na to? To cenrum Edynburga. Góra Arthur Seat

    http://jalothian.bloog.pl/gal,607630,title,Edynburg-Artur-Seat,index.html

    Żeby nie być zbyt jednostronnym oddalę się nieco od cetrum miasta i zapraszam na wycieckę i obserwacją pływów morskich w Zatoce Firth of Forth

    http://jalothian.bloog.pl/gal,612694,title,Przyplyw,index.html

    Zapraszam też na wyciecczkę w głąb Szkocji w okolice miasta Perth. Też jest na co popatrzeć, również pod kątem ekologicznym.

    http://jalothian.bloog.pl/gal,614337,title,Parki,index.html

    Niestety, nie mam żadnych fotek z mojej wyprawy na poszukiwanie Nessie, ponieważ były robione aparatem analogowym, a wszystkie klisze uległy naturalnej likwidacji podczas licznych przeprowadzek. Pozostały mi jedynie wspomnienia, gdy w ciągu jednego dnia w samym środku lata, w połowie lipca przeżyłem wszystkie cztery [pory roku, łącznie z obfitymi opadamiśniegu. Może właśnie dlatego ta sympatyczna stwora z głebin Loch Ness nie chciała wychylić swego pyska, bo było jej za zimno? 🙂

    • andy lighter pisze:

      Lothianie
      Robia wrażenie te fotki.
      Ale to Szkocja, mimo wszystko, nie zagłębie Ruhry na przykład.
      Często, gęsto Lothianie oglądałem zdjęcia z UK, niezwykłe zdjęcia z niezwykłych miejsc. Ale oni mają… i takie miejsca i industrial. Bo ich na to stać. Chcieliby (niekoniecznie zresztą tylko brytyjczycy), aby u nas były wyłącznie takie miejsca, industrial próbują(?) zachowac sobie na wyłączność.

      Hej 🙂

Możliwość komentowania jest wyłączona.