Gdybym był ministrem…

Powiedziałbym „A pocałujcie wy mnie wszyscy w dupę”.

Słucham, oglądam i tam, co jeszcze „głosowanie nad ministrem”. Nie znam Rostowskiego. Ani on mnie grzeje, ani ziębi. Nie mam pojęcia czy jest ekonomicznym geniuszem, czy palantem. Ale…

Za dwie rzeczy muszę oddać mu ukłon. Po pierwsze za to, że nie uległ „naciskom” posłanki śp. Natali-Świat, która autorytatywnie stwierdzała, że budżet 2009 trzeba skorektować o 38 mld. złotych. Dziś bylibyśmy w czarnej dupie płacząc za „cudowną” sytuacją Grecji, albo innej Portugalii. Zawziął się i (dzięki ci panie boże) nie posłuchał pani poseł.

Druga rzecz to sprawa OFE. Nie wiem, czy on ma rację, czy rację ma Balcerowicz. Wiem, że on nie ma w tej walce, oprócz budżetu, żadnego interesu, Balcerowicz ma(!), dlatego jemu… bardziej ufam.

Z powodu tych dwóch spraw, całą tę komedię w sejmie uważam za… komedię właśnie. Gdybym był ministrem, stanąłbym na mównicy, i powiedział: „dziękuję, odchodzę, wybierzcie sobie jakiegoś… Balcerowicza, albo innego Kołodkę”.

Ciekawy jestem wtedy „działań” Balcerowicza.

A jakiś facet z SLD zarzucił Rostowskiemu, że frank szwajcarski kosztuje trzy złote dziewięć groszy. A w  2007 roku kosztował dwa ileś tam… (pomyślałem sobie, ile kosztował w czterdziestym ósmym na przykład). Przypadkiem nikt nie mówi o tym, że za czasów PiS-u – prosperity gospodarczej, dług Polski zwiększył się o ponad sto miliardów (chyba euro, ale nie jestem pewien).

andy lighter

7 comments on “Gdybym był ministrem…

  1. Astrid pisze:

    Przykro to mówić, ale mniej więcej połowa narodu to głupki w czystej postaci nieskażone głębszym myśleniem. Boję się jesiennych wyborów parlamentarnych, bo grozi nam powtórka z rozrywki.

  2. wjaf pisze:

    Witaj Andy
    Osobiście nie trawię obu, za brak wyobraźni. Za ciasne doktrynerstwo Balcerowicza i za polskość (jakoś to będzie) Rostowskiego.
    Na tym stanowisku marzy mi się facet (lub babka) który/która potrafi uwzględnić WSZYSTKIE koszty i je wyważyć.
    Balcerowicz skazał na śmierć PGRy, ale przede wszystkim ludzi, którzy w nich pracowali. Nie przeprowadził porządnego rachunku ekonomicznego, uznał, że każdy musi na siebie zarobić. Tyle tylko, że dopłaty do bezrobocia (w początkowym okresie, który dałby im szansę na rentowność) zapewne przekroczyły zyski osiągnięte z oszczędności. Tu był potrzebny prawdziwy praktyk.
    Rostowski dzięki swemu otarciu w wielkim świecie, wiedział, że nie wychodzi się przed orkiestrę. Ale czy wykorzystał tę wiedzę? Moim zdaniem w minimalnym zakresie. Polska mogła więcej ugrać na ogólnym kryzysie, gdyby rząd miał tzw JAJA.
    Przychodzi mi na myśl sekta skopców, którzy się kastrowali po spłodzeniu iluś tam dzieci (to dość toporna wasektomia), ale stosowana i dziś. Tak wyglądają nasi władcy z punktu widzenia kogoś, kto za normalnego się uważa.

    • andy lighter pisze:

      Nie do końca Cię… rozumiem, ale nie sposób nie zgodzić się z Tobą z podstawowego powodu: Nie jestem obrońcą Rostowskiego, nie wiem, czy ma więcej, czy mniej racji. Natomiast nie sposób zgodzić się z… Szydło, która mówi Z(jest etnografem chyba), że gdyby… był Kaczyński, to bylibyśmy mlekiem i miodem…
      Napisałem ten tekst jako niefachowiec. Ale napisałem go po to, aby niefachowcy nie robili z siebie… np. profesorów ekonomii, albo innych specjalistów od latania np.
      Nie jestem „przyjacielem” tego rządu. Ale jestem osobą, która od przeciwników wymaga… … … argumentu/w (może być chociaż jeden).

      Pozdrawiam Wjaf i dzięki za odwiedziny (zauważyłeś, że jak „rozbieram” trudne rzeczy, to nie mam „gości”?
      Hej 🙂

  3. kika_7 pisze:

    Witaj Andy. Z tymi Twoimi trudnymi tematami to nie jest tak. Gosci masz, tylko ze czasem powiesz wszystko, czyli nic dodac nic ujac, a czasem nie bardzo wiadomo, jak skomentowac. Na przyklad Twoj wczorajszy tekst. A odnosnie dzisiejszego tematu, mozna nie lubic Rostowskiego za wiele rzeczy, pretensjonalizm czy belferskie maniery, ale uwazam, ze gosc wie o czym mowi. W przeciwienstwie do wiekszosci tego stada stanowiacego opozycje w naszym sejmie, ktore z zasady jest na „nie”. Nie bo nie i tyle. W koncu ten dlug nie spadl z nieba w ciagu ostatnich trzech lat. Solidnie zapracowaly na niego wszystkie dotychczasowe ekipy, tylko nikt sie do tego nie przyzna i zawsze odpowiedzialnosc zrzuca sie na tego, ktory jest ostatni. To, ze w kryzysie zdolalismy utrzymac sie nad kreska, to zasluga wlasnie Rostowskiego. I tego mu nikt nie odbierze. A Beata Szydlo moze sobie „odwracac kota do gory ogonem” ile jej sie podoba, ale dla min. Rostowskiego jest za tepa. Pozdrawiam.

    • andy lighter pisze:

      Dzięki Kiko za otuchę. To ważne.
      A uważam, co uważam, bo przekonuję się, że „prymitywna jazda bez trzymanki” nie jest domeną wyłącznie kaczystów, chociaż oni rzeczywiście przodują.Przeciwnicy kaczystów też bywają wygodni i… wystarczy być przeciwnikiem kaczystów, żeby „istnieć”. Jeśli chce się być trochę uczciwym, jak ja, Romskey, Starszy czy Missjonash, albo inna Marzatela, to jest już trochę gorzej niż (nie wstawię tu kilku nicków, żeby nikogo nie urazić). Obiektywizm się nie… opłaca (oczywiście opłacalność traktuję w przenośni).
      Pozdrawiam Kiko, i dziękuję za odwiedziny. I za to, że jesteś.

      • kika_7 pisze:

        Dziekuje za mile slowa. A Twoja skromnosc jest niepotrzebna. Zauwaz, ze wlasnie Ci, ktorzy potrafia zachowac obiektywizm (oplaca sie, oplaca:-) )i prowokuja do myslenia, przyciagaja uwage i jak to okresliles, „istnieja”. Wazne jest, aby umiec bronic swojego punktu widzenia, ale wedlug mnie rownie wazna jest umiejetnosc sluchania. Czasem bedzie to umiejetnosc przyznania sie samemu do bledu, czasem przyznanie komus innemu prawa do zmiany pogladow. A poza tym, blog z komentarzami to wymiana mysli wiec chyba wskazane jest, aby punkty widzenia byly zroznicowane, prawda? Pozdrawiam.

Możliwość komentowania jest wyłączona.