Nieuleczalnie chore Państwo

Nie może dziwić głośna dyskusja na temat niesprawności naszego systemu prawnego. Jest niesprawny od dawna, właściwie od ’89. roku i w obecnym stanie rzeczy jest chory nieuleczalnie. Należałoby zapytać więc dlaczego tak późno, choć już nie pierwszy raz, mówi się o tym i zadbać o to, aby o temacie było głośno dopóty, dopóki system prawny, wymiar sprawiediwości nie wyzdrowieje.

Oczywistym, kapitalnym zresztą pretekstem do dyskusji stały się dwie sprawy: Amber Gold i Kory Jackowskiej. Skupię się na dwuch aspektach „choroby”: wymiarze kar i niezawisłości.

O wysokościach zasądzanych, albo raczej zapisanych w kodeksie karnym kar za różne przestępstwa zaczęto mówić porównując przestępstwo Kory i Marcina P., prezesa Amber Gold. Pozwolę sobie pominąć na razie fakt, w ogóle umożliwienia temu człowiekowi działalności finansowej. Otóż za oszustwo, działanie na szkodę i być może okradzenie bardzo wielu osó na kwotę wielu milionów złotych, pan prezes może być skazany na karę do 5 pięciu lat więzienia, zaledwie o dwa lata więcej niż Kora, która „działała” na ewentualną szkodę jednej, swojej własnej osoby.

To pokazuje paranoję systemu prawnego w naszym kraju, absurdalność współmierności kary w stosunku do popełnionego przestępstwa. Takich przykładów jest cała masa, a najbardziej mnie rażącym jest np. „systemowe” – praktycznie automatycznie zasądzane skazywanie na dwa lub trzy lata więzienia w zawieszeniu, ludzi popełniających „nieumyślne” zabójstwo. Moim zdaniem nieumyślne zabójstwo występuje niezwykle żadko, jeśli oczywiście słowo „nieumyślne” potraktować poważnie, a jeśli nie, to kierowca po pijau zabijaący przechodnia, zamiast dwunastu lat, powinien dostać dwa, lub trzy w zawiasach. Nikt mi przecież nie powie, że piany kierowca wsiada do auta z zamiare zabójstwa. Prawda, że głupie? Oczywiście, że głupie. Jeśli ktoś, kłócąc się i szarpiąc z innym człowiekiem na skraj chodów, albo w małym pomieszczeniu pełnym kantów i ostrych krawędzi zostaje (zawsze) skazany na zawiasy, to musi być i jest głupie. Bo ten kierowca kompletnie, w swych zamiarach się do tego „przy schodach” nie różni. Dla systemu prawnego róznica jest jednak kolosalna, co widać w wysokości kary.

Sprawą, której nie może pojąć od zawsze jest jeszcze jeden wynalazek naszego systemu prawnego. Otóż w całym spektrum wysokości zasądzanych kar, pozostających w dyspozycji naszych sędziów istnieje czarna dziura i nijak nie mogę zrozumieć skąd, dlaczego i akurat taka dziura w tym systemie się wzięła. Otóż przestępca może być u nas siedzieć od zero do dwudziestu pięciu lat, albo całe życie. Nie mogę zrozumieć dlaczego nie może siedzieć dwadzieścia siedem, trzydzieści dziwwięć, albo pięcdziesiąt dwa lata. O co chodzi w tej dziurze i dlaczego jest to szlaban na dwadzieścia pięć lat, a nie trzydzieści, albo dwadzieścia jeden? Tego zrozumieć nie potrafię, przyznam ze wstydem.

Zapewne z tym wiąże się kolejny wynalazek naszegop systemu prawnego. Nie wiem dokładnie jak jest teraz, ale słysząc, albo czytając o wyrokach dla rozmaitych przestępców sądzę, że jest tak jak kiedyś: łączny wymiar kary za kilka przestępstw. A polega to na tym, że jeśli bandyta popełni pięć przestępstw naraz, to skazywany jest na wysokość kary „przysługującej” za przestępstwo karane najwyższą z tych kar. Reszta kar, jest więc niejako „anulowana” – przykrywana karą najwyższą z popełnionych przestępstw. W USA np., taki delikwent ma wszystkie kary sumowane (pierwsze przestępstwo + drugie + trzecie + …) i wyrok jest odpowiednio wysoki. Jeśli w tej ostatniej sprawie jestem w błędzie (kiedyś tak było, a dziś nie jestem pewien jak jest), to proszę mnie poprawić.

Rozumiem, rozumiem, prawa człowieka, jednak niemal zawsze prawa człowieka dotyczą kata, nie ofiary. To klejna paranoja naszego systemu: kat ma prawo wiedzieć kto jest ofiarą (jak się nazywa, gdzie mieszka), a prawo ofiary do „ochrony” dla własnego bezpieczeństwa, jest podrzędne wobec prawa kata, a więc iluzoryczne.

Osobną sprawą jest niezawisłość sądów, sędziów i prokuratorów. Tak na dobrą sprawę, sędzie może zasądzić wyrok taki, jaki mu się żewnie podoba, oczywiście z uniewinnieniem włącznie. I choćby był to wyrok najbardziej absurdalny, najbardziej niesprawiedliwy i najgłupszy, to za tę absurdalność, niesprawiedliwość, albo głuotę nie ma prawa spaść mu włos z głowy. Bo on JEST NIEZAWISŁY i wara komuś do tego jak wykonuje swój zawóód. Prokurator może dowolnie sformułować oskarzenie (np. zmienić oskarżenia z „zabójstwa” na „pobicie ze skutkiem śmiertelnym”).Gdyby taki sędzie mimo wszystko został usunięty z palestry przez swoich kolegów i tak jest zabezpieczony finansowo do końca życia, bez względu na wiek. Sędziowie bowiem i prokuratorzy, mają niezbywalne, dożywotnie prawo do wynagrodzenia, bez względu na to, czy wykonują swój zawód czy już nie. Wyjątkiem jest jedynie działalność w partiach politycznych, bo tylko to zaprzecza niezawisłości. Swoją drogą: głupota nie, nierzetelność nie, a działalnośc partyjna tak.

Oczywistym jest, że sędziowie, sądy, powinny być niezawisłe wobez ugrupowań politycznych. Jednak nie może być tak, żeby sędzia był kompletnie nienaruszalny, aby nie oznaczała absolutnie szczelnego kombinezonu, uodporniającego go na wszelkie możliwe bodźce zewnętrzne. Niezawisłość to słowo klucz, którym sędziowie otwierają  błyskawiczne zamki swoich kombinezonów i odziawszy je czuć się bezpiecznie.

Taka pojmowana i sformułowana niezawisłość, oprócz absurdalnych wysokości wymiarów kar, jest głównym źródłem nieuleczalnego zakażenia toczącego organizm naszego systemu sprawiedliwości, a co za tym idzie całego Państwa. I póki co, prawnicy bronią się jak mogą, a urzędnicy nie są w stanie tego zakażenia wyleczyć. Zakażenie więc się rozwija.

andy lighter

11 comments on “Nieuleczalnie chore Państwo

  1. Miraska pisze:

    A ja, cholera jasna!!! studiowałam m.in. prawo. No i dlaczego Andy „zrzynasz” ode mnie? :-))) Mam nadzieję, że list doszedł, a tak na marginesie, posługujesz się piękną polszczyzną, podziwiam szczerze. Przesyłam braterskie buziaki :-)))

    • andy lighter pisze:

      Witaj Mirasko,
      Eee tam, zaraz zrzynasz 😉
      Przemyślenia, krytyczne niestety – wyłącznie krytyczne, gnieżdżą się w mojej głowie od ładnych paru lat. Zresztą od czasu do czasu opisuję chorobę naszego wymiaru sprawiedliwości. Wczoraj i dzisiaj ledwie dotknęłaś, choć dość mocne to dotknęcie, tematu.

      Skończyłas prawo Mirasko, ale… na szczęście nie jesteś prokuratorem, ani sędzią. Piszę „na szczęście”, bo mogłoby być tak (gdybyś sędzią jednak była), że wchodząc między wrony, musiałabyś krakać…, albo dla własnej wygody mogłabyś stac się jedną z nich – nikt tego nie wie, ale faktem jest, że rutyna i środowisko potrafią zdeprawować człowieka. Tym bardziej (wiem coś o tym), jesli człowiek ma jakieś „wstydliwe” przypadłości, o których owo środowisko wie.

      Dzięki za komplement Mirasko, gdyby to usłyszała moja pani profesor z j. polskiego, pewnie patrząc na Ciebie, postukała by się w czoło 😉 Albo… gwizdnęła by z podziwu, czytając, analizując moje teksty pod względem językowym. Przyznam bowiem, ze od zamierzchłych czasów mojej aktywności edukacyjnej w naszym systemie szkolnictwa, znaczaco zmieniło się moje podejście do słowa czytanego, a jeszcze bardziej znacząco, do pisanego. Lubię pisząc bawić się słowem, czasem nawet wymyślę jakieś własne słówko, ale choć własne, bardziej zrozumiałe niż „encyklopedyczny” język co niektórych znaczących polityków. np.

      List doszedł Mirasko, ale pozwól, że odpiszę po ogarnięciu i pomyśleniu.
      Lubię Twoje maile, ale odpowiedzieć z marszu na nie nie sposób. Byle jak zaś, nie lubię odpisywać.
      Pozdrawiam cieplutko 🙂

  2. ikka133 pisze:

    Przepraszam, ale nastąpiło kompletne pomieszanie z poplątaniem. Nie można bowiem porównywać dwóch odmiennych systemów prawnych. Oba kształtowały się przez wieki, a nawet tysiąclecia. Prawo w Wielkiej Brytanii i USA to zupełnie inny system niż u nas i pozostałych krajach europejskich. Dodam, że w polskim prawie karnym mamy karę pozbawienia wolności maksymalnie do 15 lat, oraz dwie kary wyjątkowe. Tę na 25 lat i dożywocie. W naszej tradycji historycznego rozwoju prawa ukształtowała się instytucja specyficznego zasądzania kary łącznej (szczegółowo jej zasady uregulowano ustawowo). W systemie anglosaskim po prostu kary się sumuje. Możemy dyskutować, który z systemów jest lepszy. Zapewniam jednak, ze stosowana u nas kara łączna nie jest wymysłem ostatnich 20 lat, ani okresu PRL. Zasada ta jest dużo, dużo starsza i nie Polacy ja wymyślili.
    Pomyślności.

    • andy lighter pisze:

      Ikko,
      nie wnikam w genezę polskiego prawa i innego. Co mi z tego, że w Polsce kształtował się inaczej, a a Anglii inaczej?
      W Polsce do niedawna obowiązywała kara śmierci. Tak się ukształtowała „od zawsze” i co z tego? Dziś jej nie ma i geneza przez to nie woła o pomstę do nieba.
      Życie się toczy i skoro wszystko inne się zmienia, zmieniac się powinien też system prawny.
      Specyficzne zasądzanie kary u nas istnieje całkiem od niedawna i to takie, że „kształtowanie się naszego prawa” zapewne spala się ze wstydu. Chodzi mi o idiotyczne wyroki, jeszcze głupsze nowelizacje, itd. np. wspomniana przeze mnie, niewielka różnica potencjalnej wysokości kary dla Kory i szefa AG, wobec kosmicznie wielkiej różnicy w skali przestępstwa.
      Pozdrawiam Ikko 🙂

      • ikka133 pisze:

        Różnica w skali przestępstwa? Jak ukradł babci 100 zł to nie jest złodziejem? A zagrożenie karą to jeszcze nie wyrok. Proszę poczytać przepisy prawne dotyczące zasad orzekania.
        Nie twierdzę, że nasz system prawny jest doskonały, trzeba go systematycznie ulepszać (nowelizować). Także doskonalić kadrę, ale na pomysł by wszystko skreślić i napisać całkiem nowe prawo włos mi się jeży ze strachu. Nawet najdoskonalsi prawnicy nie są w stanie ustrzec się choćby drobnych tylko błędów w jednej ustawie, a co by było gdyby wszystko trzeba było napisać na nowo? No i kto to błyskawicznie uchwali? Dyktaturę jakiegoś władcy absolutnego trzeba by wprowadzić, vide Hammurabi, a i tak owo nowe prawo musiało by korelować z umowami międzynarodowymi i systemami prawnymi innych państw.
        Rozumiem, że dostrzegalne mankamenty mogą mocno złościć, ale prawo to niestety nie bigos.:-))))
        Pomyślności.

  3. Piotr Opolski pisze:

    Chyba sie z Toba poróznie ale nie dziś bo ma łeb 6X9.
    Wstepnie – polskie prawo to taka skladanka starego, PRL-owskiego i nowego, który często nie bardzo pasuje. To tak jak z butami – kiedys trzeba zdecydować czy jeszcze do szewca i łatać czy na smietnik i kupowac nowe.
    Tyle na dzis – jutro dokończenie.
    Pozdrawiam

  4. Eva70 pisze:

    Nie będę się wypowiadała na temat systemów prawnych, bo nie jestem prawniczką, ale uważam, że we wszystkich dziedzinach (może poza niektórymi dziedzinami sztuki) powinna obowiązywać logika, a w polskim orzecznictwie takiej logiki rzeczywiście brak, toteż zgadzam się z tym, co napisał Andy. Dodam tylko, że – moim zdaniem – po r. 1989 ta ważna w funkcjonowaniu państwa dziedzina, jaką jest prawo została kompletnie zaniedbana. Przejęte po PRL ustawodawstwo jest, w miarę potrzeb, łatane ustawami i nikt się nie troszczy o jego spójność. W II RP już w. r. 1919 powołano Komisję Kodyfikacyjną złożoną WYŁĄCZNIE ze SPECJALISTÓW z dziedziny PRAWA, wybitnych profesorów, sędziów, adwokatów…, której zadaniem było ujednolicenie prawa, a więc nad ustawodawstwem pracowali wyłącznie profesjonaliści a nie politycy. Mam podejrzenie, że zarówno dla środowiska prawników jak i dla polityków taka sytuacja jest korzystna, bo w mętnej wodzie, jak mówi przysłowie, łatwiej łowić ryby. Gdyby bracia K., prawnicy ze stopniami naukowymi, byli prawdziwymi patriotami, a nie żądnymi władzy politykierami, to właśnie oni (prawnik i patriota w jednym x 2) powinni byli wnioskować o powołanie takiej Komisji, wówczas – ich by były zasługi, a my – mielibyśmy spokój.

  5. Piotr Opolski pisze:

    Troche chciałem Ci nawtykać a to tylko dlatego, że ton Twojej notatki nie jest zgodny z moim. W klimacie postu wyczuwam mysl, że ci u władzy z gruntu rzeczy maja za zadanie zrobic wszystko jak najgorzej, zostawiać jak najwieksze luki prawne a w zawodach prawniczych sa niemal sami durnie. Oznaki zewnętrzne na to wskazują ale ja jestem optymista i opre się na prosty przykładzie …….bigosu.
    Są dwa sposoby jego robienia – pierwsz to ten „na winie”. Przeza jakis okres zbiera sie pozostałości mięs, wędlin, sosów itd az do mmomentu gdy kupimy kapuche kiszona i robimy bigos.Drugi rodzaj bigosu, kupujemy trochę od sznki, trochę kiełbaski nie wędzonej, kawałek boczku wędzonego, parę żeberek i robimy bogos.
    Pierwszy jest zbieranina róznych produktów które w zamrażalniku leżału od kilku dni do kilku tygodni. Drugi jest celowym i zamierzonym daniem.
    My /pardon/ wpierdalamy ten pierwszy rodzaj bigosu i juz na uszami wychodzi. Dotychczas jedynie Czechom /jesli się nie mylę/ wszystkie przepisy prawa wywalic do kosza i zacząc od nowa. Nas tez chyba byłoby na to stać aby stworzyć zupełnie nowe przepisy, wyznaczyć datę ich wprowadzenia i ……mam nadzieję że juz tego nie doczekam /znając naszych prawników/ -:)).
    ….no i skonczyłó się na wesoło.
    Pozdrawiam

    • andy lighter pisze:

      Trochę tak jest Piotrze z tymi lukami.
      A to dlatego, ze jest tak, jak pisze Eva: majstrowaniem w prawie zajmują się politycy „nieprawnicy”, którzy mają w danej chwili więcej do powiedzenia. I oczywiście muszą zadbać o swoje sprawy, niekoniecznie zgodne z interesami prawników.
      A bigos… lubię ten drugi, choć i na ten pierwszy nie zbieram w zamrażalniku, ale kupuję ścinki.
      Pozdrawiam z K-K 😉

  6. You ought to be a part of a contest for one of the finest
    blogs on the web. I will recommend this web site!

Możliwość komentowania jest wyłączona.