Pojawia się i znika – trotyl w samolocie

A właściwie w samolotach. Prokuratura oświadczyła, że w ciałach ofiar katastrofy smoleńskiej nie wykryto śladów obecności materiałów wybuchowych. Ale niedługo potem dowiadujemy się, że ślady materiałów wysokoenergetycznych wykryto w tupolewie o numerze bocznym 102.

No, to się porobiło. Czekamy, może ktoś w Rzepie napisze o trotylu i nitroglicerynie? Chociaż wiadomo, że oba tupolewy używało wojsko, ja spokojnie czekam na konferencję Antoniego Macierewicza. Nawet wiem, jaką informację usłyszę:

Otóż oczywistą oczywistością jest, że zamachowcy nie wiedzieli wcześniej, którym Tupolewem poleci do Katynia prezydent Lech Kaczyński. Dlatego umieścili oni trotyl z nitrogliceryną w obydwu samolotach! Po wszystkim, po cichu usunęli trotyl z samolotu 102. Ot i cała tajemnica.

A że prokuratura twierdzi, że nie było trotylu? Przecież cały PiS, czyli Naród, z prezesem Kaczyńskim na czele wie, że prokuratura kłamie.

andy lighter

16 comments on “Pojawia się i znika – trotyl w samolocie

  1. Miraska pisze:

    Ekstra! Po raz pierwszy chce mi się śmiać, bo już lepszej diagnozy postawić nie można. Taaaaaaaak, Macierewicz już WIE. Żeby tylko chciał wyjaśnić jak tego dokonano, czyli jak usunięto trotyl z jednego samolotu. Qrcze! Ja tez chcę wiedzieć, ja też! Ściskam Cie serdecznie 🙂

  2. leszek46 pisze:

    Naprawdę byłoby to bardzo śmieszne.
    Gdyby nie było takie głupie. Mam na myśli oczywiście upór idiotów.

    • andy lighter pisze:

      Coś mi się zdaje, że o tym uporze, w związku z tą sprawą jeszcze usłyszymy. Nie chce mi się wierzyć, żeby zespół smoleński przepuścił „taką gratkę”.

  3. lessx pisze:

    Po takich pomiarach trudno będzie sprzedać tutkę2.

    Myślę ze na reakcję Macierewicza nie trzeba będzie długo czekać, wszak żyje w świecie pełen spisków. Pojawia się i znika ta
    nitrogliceryna.

    Wyście z tego marazmu przebiegu wydarzeń sam się narzuca. Natychmiastowa merytoryczna odpowiedź na ewentualny kolejny problem.
    Członkowie komisji badającej przyczyny katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem powinni do czasu ukończenia dociekań przez prokuraturę,włączyć się w wyjaśniania pojawiających się okoliczności.

    Dziś wydaje się nie katastrofa a religia smoleńska ma większe znaczenie.Walka o koryto w naszym pięknym kraju dobija do muru.
    Co jeszcze wymyślą by sforsować ten mur? ch….a ich wie.

  4. andy lighter pisze:

    Sam jestem ciekawy Lessx’ie co oni sa w stanie jeszcze wymyślić. o że są w stanie,to pewne. Ta religia, jak słusznie nazwałeś to zjawisko, dopiero się rozwija, więc kształtowanie się jej wciąż trwa. Im więcej doktryn, tym lepiej, „mocniejsza” będzie, świętsza.
    A swoją drogą świetne spostrzeżenie z tym kłopotem sprzedażowym drugiej tutki. I tak były kłopoty, a co dopiero z trotylem na pokładzie 😉 Powinno państwo redaktora Gmyza oskarżyć o narażenie państwa na straty finansowe 😉

  5. Ot, ja (Jurek) pisze:

    Tutaj jest chyba początek i koniec jednocześnie. Trzeba to po prostu przyjąć. https://fbcdn-sphotos-a-a.akamaihd.net/hphotos-ak-ash3/546807_491085584257601_218990245_n.jpg

    Na wszelki wypadek zabezpieczam się mówiąc, że jest to ironia z mojej strony. Pozdrawiam.

  6. wiesiek pisze:

    Spokojnie wyliczcie ile już było „przyczyn które z cała pewnością na 99 % rozwaliły ten samolot.
    Jakoś teraz o tamtych się milczy, a stawia nowe.
    Teraz „na tapecie”jest śmierć BOR owca w Kazachstanie co to miał wiedzieć ale nie powiedział.Co prawda nie był nigdy na pokładzie TU 154,ale zawsze

    • andy lighter pisze:

      Tak, tak, słyszałem o nim. Będzie (?) kolejna hipoteza 🙂
      Rozwinięta, o seryjnym „samobójco-zabójcy”.

      • Ot, ja (Jurek) pisze:

        Tylko przy trzech hipotezach, na 99% rozwalających samolot: mgła, pole magnetyczne, trotyl, mamy już 297% pewności, że samolot runął na ziemię. A „TU drugi”? Czy już przesłuchany? Dlaczego nie poleciał? Panie Antku, myślę, że to ważny i dobry trop.

        • andy lighter pisze:

          😉 Chyba za dużo na raz. Nawet dla tak wybitnego śledczego. Trzeba by zaapelować do mediów, żeby „trochę wolniej” rzucały kolejne tropy, bo pan Antoni nie wyrabia. Za małe moce przerobowe. Chociaz ostatnio mma nowego eksperta: w stanach taki gośc, spec od lasów twierdzi, ze na zdjęciach widać jak kilkakrotnie szczątki wraku były przenoszone z miejsca na miejsce. Wyobrażasz sobie? Pułk zołnierzy, przenosi kawałek po kawałku i starannie układa je tak, żeby „rozmieszczenie n afotografiach się zgadzało”, a jednak trochę dalej, żeby było.To jest dopiero afera, he he 🙂

          • Ot, ja (Jurek) pisze:

            Ty się Andy nie śmiej. To jest możliwe. Widziałeś kiedyś musztrę paradną? A po co wojsko to ćwiczy? Ustawieni w odpowiednim szyku i miejscu (jak ściągali samolot, to wiedzieli gdzie będzie), każdy chwycił swoje, komenda, zwrot, odmarsz, komenda, przysiad itd. Orkiestra przeciwlotnicza ma to w swoich zadaniach.
            I z czego przyszło nam kpić?;)

            • andy lighter pisze:

              E no, przecież wiem. Pracowałem kiedyś w wojsku, to widziałem te ćwiczenia. Tylko jak oni nie podeptali tych drobnych kawałków, albo siebie nawzajem? Bo na zdjęciach wszystko było tak samo. Ciężkie jest życie żołnierza. A już ruskiego to dopiero.

              A tak na marginesie…byłem jakieś 38 lat temu w Moskwie i odwiedziłem, a jakże, mauzoleum Lenina. Strasznie duża kolejka (bo kolejno się wchodziło/przechodziło), z całego świata. I była tam warta przy tym „akwarium” trzech żołnierzy, „dowódca i dwóch „niższych”. Gorąco jak cholera, muchy latają, a ci stoją jak posągi. Myślałem że to figury są, nieżywe, bo nie dość, ze nie mrugnie nawet okiem, to karabin trzyma w dłoni, znaczy kolbę, jakby jabłko przed sobą właśnie złapał. Brat mówi – oni są prawdziwi, a ja – nie żartuj, to figury. Po kilkudziesięciu minutach, kiedy wracaliśmy z parku miast-bohaterów następowała akurat zmiana wart. Rzeczywiście byli prawdziwi, a ja byłem w szoku. Widziałem już warty rozmaite, ale nikt aż tak „sztywno” stać nie musiał. Słyszałem później, że oni muszą, bo…, gdyby coś, to „przeniesienie”.

              • Ot, ja (Jurek) pisze:

                Miałem okazję i ja spotkać się z nimi, ale w Polsce, w okolicach Żagania. Byli wtedy na „stałe” u nas, my na ćwiczeniach. Obwieszeni znaczkami, medalami, które otrzymywali za wszystko, a przede wszystkim, zamiast. Kontakt trochę utrudniony, bo „przeniesienie” realne. „Zazdrościliśmy” im urlopu. Mieli rzadziej, ale wliczał im się dojazd do domu, np. trzy tygodnie.

Możliwość komentowania jest wyłączona.