Uciśnieni pracownicy

Kilka dni temu Szymon Majewski, któremu spaliło się mieszkanie, zwrócił się z apelem do społeczeństwa na Facebooku. Bardzo emocjonalnym apelem, piętnującym „wchodzenie w butach” paparazzi i dziennikarskimi hienami tabloidów. Wspomniał też o tym, że parokrotnie wysiadły mu nerwy i wdał się z nimi w bójkę.

Ów apel Majewskiego nie pozostał bez odpowiedzi wywołanych do tablicy paparazzi’ch. Jeden z nich odpowiedział Majewskiemu, nie szczędząc mu krytyki za niewłaściwe zachowanie. Piotr Gocał, bo on zabrał głos w obronie paparazzi’ch, swoich kolegów po fachu, stwierdził, że Majewski nie miał prawa się tak zachować!

Przyznam, że na same takie słowa wychodzące z ust hien z aparatami (dokładnie tak ich postrzegam, jeśli chodzi o „sensacyjne” zdjęcia do tabloidów), można się zdenerwować, a co dopiero na łażenie krok w krok za człowiekiem jakiegoś dupków z aparatem, pstrykających wszystko co popadnie, jak popadnie i kiedy popadnie.

Pan paparazzi twierdzi ponadto, że fotografowanie takiego pogorzeliska to pryszcz, w porównaniu z o wiele bardziej szokującymi zdjęciami robionymi dla tabloidów, np. dzieci w trumnie.

„Oczywiście, na pewno jest to tragedia człowieka, ale paparazzi też pracować musi” – twierdzi pan fotograf, a mnie, czytającego te słowa krew się w żyłach gotuje. Każdy musi pracować. Ubecy też musieli pracować w PRL-u, komunistyczni sędziowie i prokuratorzy też, więc może skończmy się ich czepiać. Oni pracowali, przecież każdy chciał mieć pracę. Pan fotograf twierdzi, że w pracy paparazzi’ch nie ma żadnych zasad ani kodeksów. A to dla mnie oznacza jedno: jeśli w pracy paparazzi’ch nie ma żadnych zasad, to to jest rynsztok, a nie praca i tak jak rynsztok, trzeba tę pracę i tych pracowników traktować.

Ciężką robotę mają paparazzi. Przegania ich się, bije, niszczy sprzęt, a oni przecież tylko pracują. Oni tylko wchodzą bez pukania do domu, pod kołdrę, nawet „do łazienki”, a tu ktoś ich bezprawnie bije. Tak być nie może. Powinni zaprosić ich do domu, wpuścić grzecznie pod kołdrę, „łazienkę” pokazać i zawartość szafy. „Zresztą, cokolwiek by nie zrobili (paparazzi), żaden człowiek nie ma prawa podchodzić, bić i niszczyć sprzętu” – twierdzi pan paparazzi. Bardzo oryginalny, jak na mój gust, punkt widzenia: „My podchodzimy, wchodzimy i pstrykamy, wy nie macie prawa nas tknąć”.

I nie przemawia do mnie to, że Szymon Majewski jest osobą publiczną. Kiedy w obliczy osobistego dramatu chce zostać sam, musi mieć do tego prawo. To nie jest to samo, co wywołanie jakiegoś skandalu, czy skandaliku, obecność na imprezie z nową panienką, czy prowadzenie auta pod wpływem.Jeśli nie zechce, sam was zaprosi panowie paparazzi.

W takich sytuacjach zawsze przypomina mi się dramat syna prezydenta Ronalda Reagana, gdy ten został postrzelony. Jakiś kompletnie debilny (bo inaczej tego nazwać nie można) dziennikarz, których cześć traktuję na równi rynsztokowo jak paparazzi’ch, jeden z wielu kotłujących się pod domem Reaganów, zapytał go, gdy ten wbiegał do mieszkania: „Co pan teraz czuje, panie Reagan?”. Jakim trzeba być idiotą, żeby zadać tak błyskotliwe pytanie, kiedy ojciec tego człowieka walczy o życie, pozostawiam bez komentarza. Wpychanie się do domu pełnego tragedii z obiektywem, mikrofonem lub długopisem uważam za ta samo durne. Nie chce mi się wierzyć, że ci ludzi uważają się często za inteligentów, są wykształceni i od lat uprawiają swój zawód. Zawód, który sprowadzają do rynsztoka.

andy lighter

16 comments on “Uciśnieni pracownicy

  1. romskey pisze:

    W gruncie rzeczy, każdy człowiek szuka jakiegoś żeru, z tym że paparazzi mijają jedną z istotniejszych (choć nie wg. wszystkich), granicę szacunku dla współplemieńca.

    Nie sądzę aby wpływali znacząco na oblicze zawodu. Kłopot raczej mają zwykli ludzie, którzy w każdym biegnącym z aparatem dopatrują się dziennikarza lub dziennikarstwa we wszystkim co znajdą w gazecie . Problem jest bardzo szeroki. Dotychczas ustalano „co ma robić dziennikarz” a resztę pozostawiano etyce. Skoro nikt nie ustalił czego nie wolno robić… to dlaczego nie robić, skoro za dowolne zdjęcie Polańskiego pod „aresztem domowym” można było zgarnąć 260 tys?
    Ustalono cele nie określając ram, ram mówiących o tym kiedy np. zdjęcie zakochanych staje się zdjęciem pedofilskim lub pornograficznym.

    • andy lighter pisze:

      To wszystko racja Romskeyu, ale nie sądzisz, ze takie nieokreslenie ram jest bardzo wygodne i… wygodne? Ot, „nie mamy kodeksu (nie napisaliśmy sobie) więc odczepcie się od nas”. Skoro nie ma ma kodeksu, to nie możne być krytyki, bo z jakiej racji? Nie ma przecież „wytycznych” co jest dopuszczalne – moralne, a co nie. Moralnością wtedy staje się suma: za 150 tys. nie robię, bo…, ale za 260 zrobię wszystko. Jeśli moralnością jest ilość banknotów – wyłącznie, to tym gorzej dla owej moralności i daję sobie święte prawo, żeby na nią pluć.

      • Ot, ja (Jurek) pisze:

        Pożar mieszkania jest wielką tragedią dla poszkodowanych, bez względu na majętność. Jest to zawsze zagrożenie życia, utrata mienia. Nagle traci się przy tym np. dokumenty wszelkiego rodzaju, zdjęcia. Każdy z nas przywiązuje się do różnych, może dla innych głupich, bibelotów, zbiorów itp., które traci bezpowrotnie. Zapewniam, że to wyłazi później i potęguje rozpacz. I tu rozumiem reakcję p. Majewskiego. Ja pewnie w takiej sytuacji, zrzuciłbym ze schodów każdego kto przyszedł się cieszyć z mojego nieszczęścia. Ale jest druga strona tej sprawy. Te hieny kręcą się tylko tam, gdzie raczej mają ciche zezwolenie. Codziennie jest wiele innych pożarów, które paparazzich nie interesują. Bo ich interesuje OSOBA, którą dotyka nieszczęście. Szymon Majewski jest celebrytą i zdarzało mu się być fotografowanym w różnych dziwnych sytuacjach, bez reakcji z jego strony. Celebryci tak mają. Nieważne co mówią, byle mówili. Był pod „stałą obserwacją”, a może też pod telefonem. Tylko hieny jak wyczują „mięcho”, już nie odpuszczą.

        • andy lighter pisze:

          To prawda Jurku, że jest celebrytą. Ale nawet celebryta, w pewnych ekstremalnych sytuacjach (bo wszystko co napisałeś o pożarze jest prawdą – wiem, bo kiedyś spalił się dom mojego brata), powinien mieć prawo do „ciszy”.
          Weźmy… inną sytuację. Ale zanim, to pokuszę się o takie stwierdzenie: jednym celebrytom paparazzi i szmatławi dziennikarze wchodzą bez zażenowania na głowę, a z innym obchodzą się jak z jajkiem i to nie tylko dziennikarze, ale wszyscy wokół. Idzie mi nie o kogo innego jak o prezesa Kaczyńskiego. Przy tragedii jaka go spotkała, media i paparazzi prześcigają się w „niedenerwowaniu poszkodowanego”, bo przecież bardzo cierpi i „trzeba to uszanować. dziennikarze, paparazzi, politycy i media. jedynie najodważniejsi dziennikarze mają odwagę traktować go jak polityka. cała reszta „łączy się z nim w bólu i nie tylko go nie tyka, ale jeszcze usprawiedliwia jego irracjonalne zachowania. Spójrz jakie „nożyce” w zachowaniach, w stosunku do różnych celebrytów.

          • Ot, ja (Jurek) pisze:

            To już inna sprawa. O Kaczyńskim, nikt w kolorowych pisemkach nie będzie chciał czytać. Tam królują „dody i śmody.” A to właśnie „szmatławce,” jak określił je Majewski, nawiedzały go. Prezesem zajmuje się, a właściwie nie zajmuje, podobno wyższa półka dziennikarstwa.

      • romskey pisze:

        O tym dokładnie piszę co jakiś czas. Gdy kapitał wyprzedza człowieka w wycenie to nikłe szanse na to że cokolwiek udałoby się zmienić. Owszem, media widzem i czytelnikiem stoją ale jaki to jest właściwie widz czy czytelnik? To ludzie kupują „sensacje” a media doskonale wiedzą że choćbyś chciał to na dziecko w trumnie choć raz rzucisz okiem…

        • romskey pisze:

          (errata: choćbyś bardzo nie chciał)

          • andy lighter pisze:

            Romskeyu,
            bo zmieniony jest porządek rzeczy. Media usprawiedliwiają się, że stabloidowane społeczeństwo oczekuje takich właśnie „zdjęć”. To prawda, ale nie z winy społeczeństwa, tylko z winy mediów. To media powinny kształtować odbiorcę, a nie odwrotnie.
            Przykład: Miecugow twierdzi: „bardzo dużo ludzi pyta mnie, po co zapraszamy Nelly Rokitę. A ja odpowiadam: Bo ludzie chcą to oglądać”.
            Skoro ludzie chcą to oglądać, to skąd „bardzo wielu ludzi pyta mnie…”? Media kształtują i swoją tabloizację przerzucają na ludzi.
            Inny przykład: Teatr Telewizji. Niezwykłe zjawisko i niezwykle popularne. Myślisz, ze ogląda je stabloizowane społeczeństwo?
            Rzucę okiem na dziecko w trumnie, bo „włazi mi na ekran”, czy chcę czy nie.

            • romskey pisze:

              Moim zdaniem oba kierunki są błędne a więc wina nie jest tak całkiem klarowna. Media z założenia powinny po prostu informować, a stają się narzędziami propagandy politycznej, religijnej, komercyjnymi „skrzyniami makabry”. Dlaczego to się udaje? Ano konkurencja, walka o rynek i mało wymagający odbiorca… Przecież skoro można zarobić łatwo, nie szukać tematu lecz go dostać w kopercie z premią… to po co się wysilać? Łatwizna. Dlaczego jesteśmy niewymagającym odbiorcą (statystycznie)? Z braku czasu, niechęci wytężania zbombardowanego różnymi wieściami mózgu. To obieg zamknięty. Pozostaje pytanie o to czy domagając się zasad nie wołamy na puszczy? (trochę na ten temat sam dziś napisałem)…

              • andy lighter pisze:

                Być może nie jesteśmy wymagającymi…, bo nie chce się nam walczyć z wiatrakami. I tak to kupimy, bo jak pięć kanałów to tabloidy, a szóstego nie ma, to i tak… obejrzymy.

  2. Miraska pisze:

    Hej Andy 🙂 długo się zastanawiałam czy cokolwiek napisać, jednak oburzenie i wściekłość zwyciężyła. Wrzucę i ja swoje pięć groszy. Masz całkowitą rację, każdy człowiek ma prawo do bólu i cierpienia. Niestety Romskey także ma rację – co nie jest zabronione, jest dozwolone i takie łachy cmentarne wykorzystają to prawo aż do ostatniej litery tudzież do ostatniej fotki. Jedyne co można zrobić to wyklepać mordę. Tu jednak pojawia się problem, bo o ile robienie zdjęć nie jest zabronione, o tyle wyklepanie mordy podpada już pod paragraf. pozostaje tylko liczyć na sumienie oraz moralność. Niestety, moralności u tych s…nów nie uświadczysz. Pozostaje tylko liczyć, że obicie mordy przyniesie satysfakcję, bo sądzenie się o naruszenie dóbr osobistych będzie trwać latami. Dobrej nocy 🙂

  3. only-avianca pisze:

    Problem w tym, że celebryci (niesłusznie wrzucasz ich do jednego worka z politykami) żyją z pokazywania się. No wiesz, albo rybka albo akwarium: jeśli ktoś rozmyślnie buduje swoje dochody na pokazywaniu się i żeruje na pracy paparazzich, to z całym dobrodziejstwem inwentarza – musi pamiętać, że nie zawsze będzie piękny, bogaty i zdrowy, a osobą publiczną już tak.
    Tak samo nie lubię celebrytów, jak paparazzich. Jedni są warci drugich i bez siebie żyć nie mogą. Nie mój świat, nie moja wrażliwość, nie moje współczucie.

    • andy lighter pisze:

      Avianco, politycy są takimi samymi celebrytami jak „inni”, tyle, ze w innej dziedzinie. Jak myślisz, po co Kaczyńskiemu ci ochroniarze, te konferencje, itd.? Po to, żeby się wyróżnić, również medialnie. Nie wspomnę np. o Kaliszu.
      Ja też nie lubię celebrytów, jednak jeśli ktoś jest aktorem, np. to nie oznacza, ze musi pokazywać zawartość swojego łóżka.
      Mam inne postrzeganie celebryty: chce coś pokazać, to pokazuje, nie chce, ma do tego prawo (tzn. powinien mieć i tu jest pies pogrzebany).
      Niektórzy celebryci skutecznie bronią swojej prywatności. Dlaczego? Bo „umieją rozmawiać” z paparazzi i szmatławymi dziennikarzami. Ustawiają ich w szeregu i ci „dają im spokój”.

  4. wiesiek pisze:

    Dla mnie to zwykłe q- rwy tyle ze tamte pracujące dupa i a ci aparatem.Zero zasad i zero moralności Liczy się zarobek czyli szmal.

Możliwość komentowania jest wyłączona.