A2, Kuźniar i Euro – epilog

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że mimo wszelkich przeciwności, autostrada A2 będzie przejezdna.

Nie kto inny, jak czołowy malkontent niedotrzymania przez premiera obietnicy dotyczącej przejezdności tej trasy, Jarosław Kuźniar zaprosił do studia rowerzystę, który przejechał A2, m.in. na newralgicznych, zagrożonych odcinkach. I zdawał się z opowieści gościa bardzo niezadowolony.

Rowerzysta, Rafał Zieliński tryskał optymizmem, a nawet pewnego rodzaju, umiarkowanym, ale jednak zadowoleniem. Zameldował telewidzom i Jarosławowi Kuźniarowi o przejezdności A2, już dzisiaj. Jechał co prawda na rowerze, ale autorytatywnie stwierdził, że można przejechać samochodem.

Pan Kuźniar był wyraźnie… niezadowolony. Próbował dopytać, niemal włożyć w usta rozmówcy jakieś ziarnko niepewności, zwątpienia, dopytywał: „A może jednak, jakieś światła gdzieś. Coś spowalniają… Coś jest utrudnione…”. A tu nic, rozmówca – rowerzysta zapewniał, że wszystko jest O.K. i zostały tylko drobnostki, jeszcze poprawiające bezpieczeństwo.

Kuźniar w końcu nie mogąc się przyczepić, „przeniósł się” gdzieś tam pod Toruń i dalej, gdzie Rafała Zielińskiego nie było.

Panie Jarosławie Kuźniar! Co prawda wbrew tradycji do niczego się Pan nie zobowiązał, na wypadek gdyby przejezdność była, mimo, że był Pan pewien, że nie będzie, to jako człowiek z charakterem, np. ogoliłby się Pan na pałę. Pokazując ludziom: „Przepraszam. Nie miałem racji. Wątpiłem. Drwiłem. Wstyd mi!”.

Albo, chociaż przebiegł Narodowy dookoła.

„Tak mi źle, tak mi źle, tak mi łyso
Szary jest kot i pies, szare dni są…”.

Może ktoś podrzuci Panu Jarkowi melodię, żeby wiedział jak zanucić.      

andy lighter