Po co nam Trybunał

Krzysztof Kwiatkowski, minister sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska stwierdza, ze w tej kadencji sejmu nie będzie możliwe przeprowadzenie procedury postawienia Jarosława Kaczyńskiego i Zbigniewa Ziobro przed Trybunałem Stanu, gdyby taki był wniosek końcowy „komisji Kalisza”. Tłumaczy to procedurami, które są czasochłonne. No to może w przyszłej kadencji? Nie liczyłbym na to.

Kaczyński, swoim zwyczajem, czyli robiąc wodę z mózgów swoich wyborców: „Wybiera się na Sybir, bo sądzi, że Tusk z Putinem ustalili już dla niego jakieś miejsce”. Robi tym wodę z mózgów, bo jak wiadomo, Trybunał Stanu więzieniem nie skutkuje nawet po „wyroku skazującym”. Donald Tusk nie zawodzi Kaczyńskiego i puszcza do niego oko: nie bój się Jarek, nic Ci nie grozi, co by nie było, musimy trzymać się razem. A może odbija piłeczką Jarka kopniętą w swoją stronę, w stronę Ryszarda Kalisza: Poseł Kalisz zrobił dość zasadniczą woltę. Jeszcze kilkadziesiąt godzin temu widzieliśmy go jako taką radosną postać na Paradzie Równości, a dzisiaj zamienił się w krwawego jastrzębia”, co w tłumaczeniu na nowoczesny język polski oznacza: „Wal się Rysiek! Żadnego Trybunału dla Jarka nie będzie! Wybij sobie z głowy poparcie Platformy dla tego pomysłu”, albo jeszcze po naszemu: „G***o mnie Twoja Blida obchodzi Rysiek”. To „dowód”, że w przyszłym sejmie też wniosek nie przejdzie.

Zdj. Dziennik.pl

A zarzuty Kalisza są potężnego kalibru. Dotyczą złamania konstytucji przez premiera Jarosława Kaczyńskiego i ministra (nadministra) Zbigniewa Ziobro. Mogą paść również zarzuty kryminalne, wobec szefa i katowickiego namiestnika ABW z czasów IV RP. A Kaliszowi można zarzucić wiele, a to parcie na szkło, a to prymitywne zachowania, itp., jednak jedno mu trzeba oddać: jest znakomitym prawnikiem i nie wystawiałby się na drwiny prawników, narażając tym samym na szwank swoją adwokacką reputację. Jak chyba nikt w tym sejmie (może znalazłby się jeden lub dwa rodzynki – z SLD niestety), nie jest tak biegły w przepisach konstytucji i w ich interpretacji, jak Ryszard Kalisz właśnie.

Profesor Ćwiąkalski stwierdza, że w Trybunale Stanu zasiadają najwybitniejsze autorytety prawnicze w tym kraju. Z tytułami profesorskimi, ogromnym dorobkiem, zasłużoną przeszłością. Twierdzi też, że Trybunał w naszym kraju nie cierpi na nawał roboty. I choć nic nie mówił o tym, czy gwiazdy polskiego wymiaru sprawiedliwości pracują w Trybunale społecznie, czy nie, mniemam że jednak nie. Sądzę też, że nie zasiadają w tak wyjątkowej instytucji za tysiąc złotych, albo trzy tysiące. I choć nie słyszałem żadnego od lat profesora prawa w telewizji, który nie narzekałby na przewlekłość polskiego wymiaru sprawiedliwości, tak z powodu wadliwości systemu, jak i złej organizacji pracy sądów i sędziów, sprawa Emila Wąsacza w tym trybunale ciągnie się, nie wiedzieć czemu, w nieskończoność. No cóż, telewizja to jedno, a tutaj, widać przykład idzie z… dołu. Dół patrzy na górę i tak się kręci… patrzenie jednych na drugich. A system. I sędziowie… powolutku…, byle do przodu, bez pośpiechu. I tak się zastanawiam, po co nam ten Trybunał? Chociaż powinienem zapytać: po co nam ta atrapa Trybunału? Żeby prawnikom dać zarobić? Żeby gmach jakiś był przeznaczony? Żeby ponosić koszty.

Na miejscu Tuska nie lekceważyłbym zarzutów Kalisza i nie folgował Jarosławowi Kaczyńskiemu. Doczekamy się wcześniej czy później (co ja plotę, oczywiście później) raportu Millera. I Kaczyński nie spocznie, dopóki Tuska, Klicha i innych Arabskich przed Trybunałem nie postawi. Dawno już zaprzysiągł to sobie, swemu bratu, matce i całej swojej rodzinie. Jestem o tym przekonany i to bez względu na to, co w tym raporcie będzie i co ustali prokuratura. Ciekawe co wtedy będzie mówił Tusk? Też o jastrzębiu Kaliszu? Czy może o własnej głupocie?

Wielu twierdzi, ze to raport polityczny jest. W dużej mierze na pewno, ale pewnych rzeczy „po politycznemu zaczarować się nie da”. Jak choćby kompletnie niezrozumiałego zachowania prokuratur, najpierw katowickiej, a niedawno łódzkiej, umarzającej postępowanie w sprawie nieprawidłowości. Bo polski wymiar sprawiedliwości, jest politycznie zaczarowany od 2005. roku jak nigdy przedtem po roku 89. A poltyczność raportów komisji, trafia do tych prokuratur. Przykład? Polityczny raport Ziobry, który „wygrał polityczny konkurs piękności” w sejmie, trafił do zaczarowanej politycznie prokuratury i pijany facet, kóry po pijanemu przez telefon bełkocząc proponował coś innemu gościowi, choć człowiek o zdrowych zmysłach takich spraw przez telefon nie załatwia, trafia do więzienia, w dużej mierze dzięki „dowodom zamieszczonym w raporcie”.

Polityka Kalego być dobra. Polityka przeciw Kalemu, to być niedobra, polityczna polityka. 

andy lighter