PiSoskleroza

PiS jest zadowolony. PiS się cieszy, bo „Nie będzie nie tylko stadionów zgodnie z terminem, ale dróg na Euro 2012.” Miód na PiS-owskie serce Błaszczaka, który już oczami wyobraźni widzie prezesa w roli premiera, a siebie… no, bardzo wysoko. Ale Błaszczak Błaszczakiem, wykorzystuje swoje pięć minut, natomiast kamieniowanie rządu przez Kurskiego, budzi moje najbardziej prymitywne instynkty.

Człowiek, który w okresie przedwyborczym przegrał ok. 15 procesów z powodu kłamstw, dalej łże w żywe oczy przed milionami widzów przed telewizorami. Zresztą podobnie prezes Kaczyński. Oto ci, którzy krytykują rządy Tuska, działania Grabarczyka nie tylko kłamią, ale wykazują się sklerozą zaawansowaną niemal do stanu amnezji absolutnej.

Jarosław Kaczyński ciągle wymachuje hasłem: „Plan Gęsickiej”, kompletnie nie pamięta zaś, że ten plan był nieoszacowany kosztorysowo o 90 %, a więc odrzucony przez UE, a inny jakiś jej plan, był kartką papieru z listą pobożnych życzeń. Trochę mało jak na dwa lata rządów panie Jarosławie Kaczyński! W ogóle, o czymkolwiek by nie mówić, prezes odpowiada, że PiS opracował już plan w czasie swoich rządów. Okazuje się więc, że rząd PiS nic innego nie robił, tylko planował. Krytykując wzrost zadłużenia państwa, Błaszaki i inne Kurskie, kompletnie zapomnieli, jak to sklerotyki, że za rządów PiS i Zyty Gilowskiej, zadłużenie wzrastało najszybciej po 80 roku, jak wynika z danych NBP, a minister Gilowska potrafiła zwiększyć zadłużenie o 7 % w stosunku rok do roku. Znacząco ogranicza to ruchy Rostowskiego (o czym nikt z komentatorów nie chce wiedzieć), nie można bowiem, a i trudno jest, zadłużać się bez końca i spora cześć wzrastania długu wynika z działań poprzedników, w tym osławionej pani minister finansów, ulubienicy prezesa Kaczyńskiego. Stąd tak drastyczne cięcia.

Nie pamiętam dokładnie, ale za rządów PiS wybudowano 7, czy 17 km autostrad i wykonano przetargi, które na skutek rażących błędów Grabarczyk musiał unieważnić i rozpisać nowe. Poza tym ileś tam dróg wybudowali, co jest ułamkiem dokonań Grabarczyka. NO, ale przecież rozumiemy: planowali!!! Pani Jakubiak, która tak bardzo krytykuje dziś opóźnienia w budowie Narodowego (zna się na sprcie i budowie, to co ma nie krytykować), przez pół roku po przyznaniu nam Euro nie potrafiła ustalić lokalizacji stadionu, o podjęciu jakichkolwiek dalszych kroków nie wspomnę. Ta pani to co prawda nie PiS, ale „prawiepis”, albo „Pis Jeszcze Nie”. Dziś, dzięki Grabarczykowi Polska to największy plac budowy po roku 89. Nawet koleją (w dużej mierze na skutek okoliczności – ale jednak) się zajął. Jak się zajął, zobaczymy, ale się zajął. Przypadkiem nie były decyzje o przebudowie czy budowie od nowa dworców kolejowych, podjęte daleko przed przymusowym zajęciem się koleją na szerszą skalę. PiS o jakichś pracach na rzecz kolei nawet nie PiSnął. NO, ale z pewnością planowali!!! Nie mam zamiaru bronić Grabarczyka, ale faktem jest, że miał i ma przed sobą największe wyzwania infrastrukturalne, nieporównywalnie większe od jakiegokolwiek ministra po ’89., a więc i schody (również dosłownie, choć nie tylko) się piętrzą. Nie bez znaczenia jest, a cholernie mnie denerwuje pomijanie tego faktu, a przypominanie o nim traktuje się jako nietaktowne, że dzieje się to wszystko w dobie globalnego kryzysu. Jeśli powiedzie się choć cześć zaplanowanych inwestycji będziemy mieli do czynienia z paradoksalną sytuacją: oto ten rząd będzie miał największe osiągnięcia (np. infrastrukturalne) po ’89. a inne, najlepsze po „pierwszym Balcerowiczu”. Osiągnięte w najtrudniejszych, w porównaniu do pozostałych rządów, warunkach.

Oczywiście politycy PiS-u mają prawo być sklerotykami wobec swoich wyborców – przecież to też sklerotycy, bo podobnie jak PiS-owcy, kompletnie niczego z rządów PiS nie pamiętają, oprócz tego kto był premierem a kto ministrami, nawet o Lepperze nie pamiętają. Jednak zupełnie dziwi mnie, że nie reagują na tę PiS-owską sklerozę komentatorzy i politycy rządzącej partii. To jasne, że populizmu nie można zabronić, ale czym innym jest populizm Leppera w 2005., który to Lepper, co zresztą głosił, nigdy nie rządził, a czym innym populizm PiS-u, który rządził zaledwie 4 lata temu. Bo wtedy populizm jest kłamstwem, a kłamstwo w polityce, w dodatku publiczne, jest (powinno być?) karalne. Dziwię się więc, że komentatorzy zbliżeni do kół rządowych, czy politycy PO (PSL?), nie kierują wniosków do prokuratury.

Chociaż drugiej strony…, na hasło prezesa (jak zawsze w takich przypadkach) „Zagrożona jest demokracja!”, Platformersi dostają paraliżu lękowego. Kurski o tym wie i sprzedaje ciemnemu ludowi pisosklerotyczne hasła.  

Nawet jeśli nie chce się bronić tego rządu (ja nie miałem tego zamiaru zaczynając pisać ten tekst), nie można nie dostrzec różnic między dokonaniami, dwóch ostatnich rządów, a właściwie braku dokonań rządu poprzedniego.

andy lghter