Gigantopomnikolandia

Dziwne sposoby wyznawania wiary mają polscy katolicy. O żarliwości ich wiary i jej szczerości mają świadczyć… pomniki. Nie ma lepszego, szczerszego i prawdziwszego katolika nad Polaka. Ile jest w tym kraju miast i miasteczek, w których nie ma obrazu,  pomnika, czy choćby tablicy z popiersiem Jana Pawła II, czy innej Matki Boskiej? Śmiem twierdzić, że niewiele, a te, w których takowych nie ma, niegodne są miana „polskich miast”.

Ale ilość ilością, to jedna rzecz, w której nikt nas nie wyprzedzi. Istnieją jednak kraje, gdzie pomników, choć jest mniej, są… większe. Nie ma dla Polskiego katolika większego upokorzenia, niż większy pomnik, od pomnika naszego. Polskiego. Największego tak, jak nasza wiara jest największa. Tak powstał Chrystus Świebodziński, który po wielu latach upokorzenia polskich katolików, w końcu postawił sprawy z głowy na nogi, czyli jest normalnie: nasz Chrystus jest o 3 metry wyższy niż największy dotąd Chrystus z Rio.

Jednak nie wszystkie rachunki zostały załatwione. Jakieś Indianie z Południowej Ameryki postawili sobie pomnik papieża Jana Pawła II. Dwunastometrowego. Naszego papieża!!! Nie do pomyślenia jest, żeby gdzieś na końcu świata stał największy pomnik największego Polaka. Ale już wkrótce sprawiedliwości dziejowej stanie się zadość i Polak, będzie największy w Polsce właśnie.

W Częstochowie stanąć ma już w przyszłym roku czternastometrowy pomnik Jana Pawła II. I papież, podobnie jak Chrystus Świebodziński wpisany zostanie do Księgi Guinnessa.

Szkic pomnika, który ma stanąć w Częstochowie.

Nie bez sensu będzie wspomnieć o tym, ze pomnik papieża wykona firma zapisana już złotymi zgłoskami w guinnesowej księdze. Zapisana jako twórca największego na świecie krasnala. Bo to bzdura, że krasnale są małe. Nasz krasnal jest naj… większy. Na świecie. Krasnal Soluś z Nowej Soli, siedziby firmy wykonującej pomniki, ma dobrze ponad 5 metrów.

Mamy kryzys i wiele polskich form z niepewnością patrzy w przyszłość. Nie grozi jednak nic złego firmom wykonującym pomniki w Polsce. Na pomniki JP II popyt nie skończy się nigdy, rywalizacja wciąż trwa między miastami, miasteczkami, gminami i wioskami zabitymi dechami. A w bliskiej perspektywie otwiera się nowy dla Tyc firm rozdział: pomniki prezydenta tysiąclecia Lecha Kaczyńskiego. Jest pewne, że „firmy pomnikowe”, prawdziwy bum mają jeszcze przed sobą i już zacierają ręce, podliczając potencjalne zyski.

_____

„Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! Nie będziesz czynił żadnej rzeźby ani żadnego obrazu tego, co jest na niebie wysoko, ani tego, co jest na ziemi nisko, ani tego, co jest w wodach pod ziemią! Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysiącznego pokolenia tym, którzy Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań”.

                       Księga Wyjścia

_____

Niedawno moja internetowa przyjaciółka oddała się rozważaniom na temat, co by było, gdyby Jezus zstąpił na ziemię.

  1. Porozbijałby wszystkie pomniki. Swoje, JPII i innych świętych.
  2. Trafił by do więzienia za niszczenie mienia publicznego.
  3. Ścigali by go wszyscy katolicy z ojcem Rydzykiem na czele i hierarchami kościelnymi na czele z papieżem, za obrazę ich uczuć religijnych, sprzeciwiając się dyskredytacji przez niego nauki Kościoła.

andy lighter

11 comments on “Gigantopomnikolandia

  1. Piszę o tym od początku mego istnienia na blogu, a gadałem od zawsze. Ale wyobraź sobie, że w moim prawicowym mieście, ulica JP II, powstała stosunkowo niedawno. I jest chyba kara. Miasto zdycha.
    Produkcja pomniczków L.K., to nie są koszty. Jeden pomnik = wiaderko cementu + woreczek kartofli. Na modłach do nowego „boga”, to już zbiorą ci co zawsze. Miłego dnia.

    • andy lighter pisze:

      Nie chodzi o koszty tych pomniczków Jurku. Ale o… uskutecznianie nimi „wielkości” i gorliwości wiary.
      U mnie ul. JP II powstała zaraz po przemianach. No, to jesteśmy bardziej patriotyczni niż Wy! 🙂

      • Uliczka jest jakby boczna nawet, a nie główna, a gorliwość wiary, będzie niedługo okazja zweryfikować. Toć to zaraz kolęda. Muszę odszukać zeszyt od religii. 🙂

        • andy lighter pisze:

          No, Jurek,
          to jednak jesteśmy lepsi.
          U nas imię Jana Pawła II nosi główna ulica miasta!. Przemianowana z niegdysiejszego Gen. Świerczewskiego, czyli ze skrajności w skrajność.
          A religię powtórz, bo ksiądz na kolędzie przepytuje. Jak „nie zdasz” to obrazka świętego nie dostaniesz 🙂

          • No i psa będę musiał chyba uwiązać. Ale co „bydlątko” zawiniło?
            Wyobraź sobie, że zamiana patrona była taka sama. A sama ulica prowadzi wprost w nadrzeczne krzaki, czyli niejako do nikąd. No i chyba błogosławiony nas błogosławi. 😉

  2. Miraska pisze:

    O rany! Gdym mogła jeszcze raz abo i dziesięć razy wypromować Twoją notkę. Ktoś obliczył, że JP II już pobił Stalina w ilości pomników, obelisków, popiersi itp. Do czego to dojdzie? Matuchno z jakiegokolwiek kościoła 😦 E tam, grunt, że nie za moje ale za czyjeś many z pewnością. Uściski gorące 🙂

    • andy lighter pisze:

      Pieniądze to jedno Mirasko, ale jak się gdzieś pojedzie i patrzy na te, co jedno to gorsze szkaradztwo, to i wstyd i… żal tych ludzi.
      Pozdrawiam cieplutko 🙂

  3. laudate44 pisze:

    A ja się nie zgodzę. Piszesz „Na pomniki JP II popyt nie skończy się nigdy, rywalizacja wciąż trwa…”
    No nie bądź Andrzeju pesymistą! Ile do tej pory powstało monumentów, pałaców i światyń, które w zamyśle twórców miały trwać po wieki wieków. Dziś na tych miejscach nie ma nawet kupy gruzów, a szacowne szczątki kamiennych cezarów, cesarzy i królów można oglądać w muzeach. JP II też tam trafi.
    Pomnikomania polska to taka przejściowa choroba – jedna z wielu, choć jej wizualne efekty rzeczywioście wołają o pomstę…

    PS. Niedawno przejeżdżałem przez pewne miasteczko na trasie Wrocław – Lubin. Miasteczko podupadłe, budynki głównego przez lata zakładu pracy zmieniają się w ruinę, ale na skwerku, koło pawilonu handlowego powestała nowa budowla: to naturalnej wielkości pozłacany pomnik papieża. O, Matkoboska!

    • andy lighter pisze:

      No, z tym „nigdy” to może trochę na wyrost napisałem. Jednak wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że to jeszcze potrwa i potrwa. U mnie w mieście jest takie „popiersie” papieża, w parku. Codziennie jest tam sporo świeżych kwiatów i palące się znicze. Codziennie. Ludzie mają swojego bożka.

  4. Tetryk56 pisze:

    Bóg w niebie jest pojęciem zbyt abstrakcyjnym dla większości katolików. Dlatego zawsze posługują się protezami: tak powstały niezliczone zastępy świętych, a im bardziej był kandydat na świętego „swój” i namacalny, tym lepiej dla kalekiej wiary.
    Okres „budowy socjalizmu” wcale nie zmienił podejścia – celebrowano inny zestaw cielców, metoda przetrwała.

    • andy lighter pisze:

      Metoda przetrwała, bo i „wiary” są bliźniacze. Nie sposób nie zauważyć, ze komunizm od religii katolickiej praktycznie niczym się nie różni. Tyle, że zamiast Jezusa jest pierwszy sekretarz, a zamiast boga w trzech osobach jest Marks-Engels-Lenin.

Możliwość komentowania jest wyłączona.