Infolinijne złodziejstwo

Coś mi cyfrówka zaczęła szwankować. Telewizor nowy, podłączenie cyfrówki nowe i coś jest nie tak. Przyszedł fachowiec, sprawdził dekoder, telewizor, połączenie w mieszkaniu…

Tu jest wszystko o.k. Pewnie coś w puszce, albo w połączeniu na zewnątrz. Zaraz zgłoszę sprawę i albo jeszcze dzisiaj, albo jutro przyjdą i zrobią co trzeba.

Czekałem do południa nazajutrz, ale nie przyszli i nie zrobili. Nie zadzwonili, więc nie wiem, czy sprawa umarła, czy ktoś zapomniał, czy później, czy jutro, albo może za tydzień.

W moim mieście są oczywiście punkty obsługi klienta, ale nie każdemu jest „pod nosem”, więc się dzwoni na ogólnopolską infolinię.

Dzwonię.

 – Połączyłeś się z centralą xxx Od xx.xx.xxxx. mamy dla państwa nową ofertę pakietów w naszej sieci. Program xxx – dawniej xxx, a także xxx – dawniej xxx, i xxx – dawniej xxx, nie są już dostępne w sieci analogowej. Zachęcamy państwa do zapoznania się z naszą nową ofertą.

Jeśli dzwonisz w sprawie nowego pakietu, wybierz „jeden”. Jeśli chcesz… wybierz „dwa”. Jeśli… wybierz „cztery”… Jakieś trzy minuty.

Wybieram „dwa”.

 – Jesteś w menu głównym. Jeśli chcesz…, wybierz „jeden”. Jeśli…, wybierz „dwa”. Jeśli…, wybierz „dziewięć”. Jeśli chcesz powrócić do poprzedniej opcji, wybierz „gwiazdkę”. Jakieś kolejne trzy minuty.

Wybieram „dziewięć”.

Szanowni państwo. Obecnie wszyscy nasi konsultanci są zajęci. Przewidywany czas oczekiwania na połączenie z naszym konsultantem, to ok. cztery minuty.

Oczywiście się wyłączam, nie mam ochoty słuchać muzyczki przez cztery minuty, a najpewniej dłużej. Tym bardzie, że chodziło mi o ponaglenie sprawy, a nie o jakieś od podstaw dowiadywanie się, co i jak.

Próbuję jeszcze raz. Sytuacja się rzecz jasna powtarza, cała litania, kolejno wybierane cyfry i wreszcie po „dziewiątce”…

Szanowni państwo. Obecnie wszyscy nasi konsultanci są zajęci. Przewidywany czas oczekiwania na połączenie z konsultantem, to ok. siedem minut.

Co było robić? Ubrałem się i naginałem ok. cztery kilometry, żeby w dwie minuty dowiedzieć się, że będzie po południu, bo fachman ma drugą zmianę.

We wszelkiego rodzaju infoliniach jest dokładnie tak samo. Kiedyś spotkało mnie to w sieci telefonii stacjonarnej, paru sieciach telefonii komórkowej, komputerowej. Podobnie jest w bankach i innych „usługach”.

Ludzie próbują po kilka (i więcej) razy w nadziei, że „przy dziewiątce” trafią na połączenie z konsultantem od razu, bądź na czas oczekiwania trzydzieści, czterdzieści sekund. I koszty „bezpłatnej usługi” rosną.

Moim zdaniem jest to czyste złodziejstwo. Usankcjonowane prawnie (chyba), prawdopodobnie nikt sobie tym głowy nie zawraca, np. z Federacji Ochrony Konsumenta. Przynajmniej takie można odnieść wrażenie. A każda taka próba załatwienia sprawy (przy czym wszelkiego rodzaju awarie niezgodności, niedociągnięcia niezawinione przez klienta „są” usuwane i naprawiane bezpłatnie), kosztuje. Infolinie kiedyś będące przeważnie bezpłatne, dziś na ogół bezpłatne nie są i kosztują tyle, ile zwykłe połączenie w sieci telefonicznej.

Okazuje się więc, że każde zgłoszenie (a raczej próba zgłoszenia) niezawinionej awarii, kosztuje klienta od kilku do kilkunastu złotych. A i tak kończy się na dojściu, lub dojeździe komunikacją publiczną, do punktu obsługi, co też kosztuje.

Jak to więc jest z tą bezpłatnością realizacji niezawinionych przez klienta, czy reklamacyjnych usług, przez ich (tych usług) dostawców? Sądzę (jednak), że federacje konsumenckie znają tego typu sprawy. Ale albo nic nie mogą zrobić, albo sytuacja nie zmienia się z jakiegoś innego powodu. Być może prawnie jest wszystko w porządku. W porządku jest infolinijne złodziejstwo…?…!

andy lighter

11 comments on “Infolinijne złodziejstwo

  1. TAk sie zastanawiam co dzisiaj jest bezplatne? Dla pocieszenia takie sceny tez maja czesto miejsce i tutaj w USA, ale co Tobie z takiego pocieszenia?Powiem Ci w zaufanie, ze nic w ramowkach programowych nie straciles.Ciagle to samo mlocenie siana i zawracanie biegu Wisly patykiem.
    Dla mnie dzien, w ktorym w TVP nie widze i nie slysze KAczynskiego MAcierewicza to dzien sloneczny ( nawet przy pelnym zachmurzeniu ). Taka mala rzecz a cieszy!:)

    • andy lighter pisze:

      To prawda, niewiele straciłem nie oglądając Kaczyńskiego i Macierewicza 🙂 Ale są też inne kanały, które szczególnie mnie interesują i utrudniony dostęp mnie denerwuje. Tym bardziej, ze co miesiąc płacę sieciowy abonament.

  2. Do tego mam tylko jeden komentarz:

    – kto nie zna, niech koniecznie obejrzy, fenomenalne… 🙂

  3. only-avianca pisze:

    Chyba wszyscy znamy ten ból, dlatego może warto napisać o tym, gdzie tak nie jest. Otóż w moim banku BPH telefony odbierają prawie natychmiast i są bardzo uprzejmi, pomocni i profesjonalni.

    • andy lighter pisze:

      W moim banku BPH jest tak samo 😉 Ale wiem, że nie we wszystkich tak jest.

      • 1piecka pisze:

        Hej-hej optymiści !!!!!!! poczekajcie aż cos sie Wam nie uda to wtedy nagle zrobia sie opryskliwi i chamscy. Ja dawno przestałem wierzyć że np. banki istnieja po to aby nam ułatwić zycie i mozliwie nieba przychylić.
        Dla nas tez sa w Kredyt Banku bardzo zyczliwi /jestesmy ich klientami od początku istnienia czyli ok. 20 lat/ ale nie dajemy sie na nic naciągac.
        Te wszystkie inoflinie to to samo np. nie umielismy zawartej umowy z Netią poprzez telefon wyegzekwować na pismie a nam to obiecali. Teraz zbliża sie koniec to wydzwaniają aby przedłużyć a zobaczą środkowy palec.
        Walcze tez z operatorem cyfry+ i szykuje sie do kablówki. Zrobilismy sobie przegląd mediów i wycho, że możemy płacić o prawie połowę mniej. sprawa jednak skomplikowana i upierdliwa chociazby z powodu infolinii z jaka miał przyjemność obcować Andrzej.
        Pozdrawiam

        • andy lighter pisze:

          Też znam ten ból Piotrze, jak kończy się czas umowy. Wtedy telefon dzwoni „jak na s**nie”. I obiecują cuda na kiju. A potem jest…, jak zwykle.

  4. Ania pisze:

    Wszędzie tak samo… oprócz powyższego można jeszcze dołożyć nieprecyzyjność informacji udzielanych na infoliniach. Wniosek prosty, zamiast dzwonić lepiej od razu podnieść cztery litery i pospacerować sobie do salonu tam i z powrotem

    • andy lighter pisze:

      Tez tak zrobiłem Aniu, ale co jeśli w mieście (miasteczku/wsi) nie ma punktu obsługi? A sprawa wymaga „dwóch, trzech minut”, dla jej załatwienia? Koszty rosną drastycznie.

Możliwość komentowania jest wyłączona.